v3nom napisał(a):Tak to już jest, że jak rynek spodziewa się korekty, to i hamburgery mogą być pretekstem.
No i tu, v3nom, dotykamy ciekawej sprawy; mamy z jednej strony głowę myślącą o konkretnej spółce, jej kursie, spodziewanych spadkach/wzrostach, emocjacch z tym związanych, myślacą o tym co myslą...inni, a z drugiej ta sama głowa zmaga sie z takimiż samymi problemami szerokiego rynku ("zaraz sie z* wszystko, na bank, zwałka wisi w powietrzu!"...albo wręcz przeciwnie - "do końca roku do góry, wszystko na to wskazuje, czuję to, wydaje mi się, inni też tak sądzą, przecież piszą i mówia w tym CNBC eksperci jeden za drugim, no chyba cos w tym jest, przecież zawsze jest dobrze na koniec roku, przecież fundusze muszą sie wykazać, przecież rajdy św. mikołaja, przecież to i przecież tamto!..."). I teraz mamy nakaładanie sie na siebie tych dwóch płaszczyzn mentalnych w wyniku czego powstaje jakieś działanie - decyzja: kupuję, sprzedaję lub nic nie robię. A do tego jeszcze człowiekowi wrzucą jakąś kretyńska rekomendację i mimo że wiadomo że potrzebny do nich dystans, to jednak widzi ją i działa na podświadomość. No a po drugiej stronie spotykamy taką samą głowę ale jednak myślącą inaczej, jak tamta decyduje "sprzedaje" to ta mówi "kupuję!" lub odwrotnie...
Trzeba pamietać również o tym że oprócz tego że jest wiele podobieństw i można podzielić świat głów na obozy o pewnych cechach wspólnych, a zasadniczo dwa - ten co kupuje i ten co ta samą rzecz sprzedaje (czyli ci co myślą z grubsza że bedzie dobrze oraz ci myslą że , to jednak każda głowa jest inna i ma swoje własne cechy osobnicze. Dla przykładu z własnej obserwacji stwierdzam że jedna z moich jest wyjatkowa awersja do kupowania papieru znajdującego się w fazie po długiej fali wzrostowej; choćby nie wiem co przemawiało za dalszymi wzrostami, choćby nie wiem jakie perspektywy racjonalne za nimi przemawiały, choćby nie wiem jakie informacje sie pojawiały - wyjatkowo źle sie czuje mentalnie posiadając taki papier, i nawet gdy on rośnie dalej - czuje poważny podświadomy dyskomfort...No dobra, moze się troche zagalopowałem z tym zwierzaniem się

, to sie bardziej nadaje na wątek "kozetka"...