0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:06:55
@ Mankomaniak
Rozumiem Twoje teoretyczne podejście. Jednak w praktyce działa to zupełnie inaczej. Oprócz racjonalności na rynku jest mnóstwo emocji, czasem nawet histerii i ...rynek przestaje byc efektywny zanim zacznie.
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:09:43
discopolo napisał(a):@ Mankomaniak
Rozumiem Twoje teoretyczne podejście. Jednak w praktyce działa to zupełnie inaczej. Oprócz racjonalności na rynku jest mnóstwo emocji, czasem nawet histerii i ...rynek przestaje byc efektywny zanim zacznie. Ale ja nie mówię, że akcje nie zachowują się poniżej czy powyżej wartości fundamentalnej. Twierdzę, że jeśli znajdą się tam, to można to wykorzystać. Pod warunkiem, że spółka wypłaca dywi. Wówczas musi dojść do racjonalnej wyceny prędzej czy później. Dlaczego? Zdawko o podałem wyżej. Głębsze wyjaśnienie, to większa dysertacja. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:11:56
Manko, czemu jesteś zły na świat? ;)
Nie jestem Ci w stanie tego udowodnić, bo nie uznajesz płynności firm tzn. sprzedawania całej spółki lub dużych jej pakietów, nie uznajesz czegoś takiego jak terminal value.
• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 24 sierpnia 2010 17:14
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:14:56
bB86 napisał(a): Nie jestem Ci w stanie tego udowodnić, bo nie uznajesz płynności firm tzn. sprzedawania całej spółki lub dużych jej pakietów, nie uznajesz czegoś takiego jak terminal value.
Uznaję. Proszę o dowód. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
0 Dołączył: 2009-08-28 Wpisów: 1 035
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:33:05
mankomaniak napisał(a):discopolo napisał(a):@ Mankomaniak
Rozumiem Twoje teoretyczne podejście. Jednak w praktyce działa to zupełnie inaczej. Oprócz racjonalności na rynku jest mnóstwo emocji, czasem nawet histerii i ...rynek przestaje byc efektywny zanim zacznie. Ale ja nie mówię, że akcje nie zachowują się poniżej czy powyżej wartości fundamentalnej. Twierdzę, że jeśli znajdą się tam, to można to wykorzystać. Pod warunkiem, że spółka wypłaca dywi. Wówczas musi dojść do racjonalnej wyceny prędzej czy później. Dlaczego? Zdawko o podałem wyżej. Głębsze wyjaśnienie, to większa dysertacja. W takim razie reprezentujesz cudaczny punkt widzenia. Spółki dywidendowe są równie często dalekie od wyceny racjonalnej. Prosty dowód: GS, JPM, MS, WF, Citi, BoA grają ostro na rynku derywatów. To naprawdę wielcy gracze i są w stanie zamerdac rynkiem, generują "na chama" trendy itd. Arbitraż wymusi odpowiednie dostosowanie cenowe jak najbardziej dywidendowych spółek wchodzących w skład indeksu na którym oparty jest derywat. Podobnie działa efekt lemingów czyli wielka skumulowana masa graczy technicznych podążających za trendem. Więc w rezultacie zarówno spółki dywidendowe jak i nie dywidendowe przeważnie są wyceniane niezgodnie z ich wartością fundamentalną.
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:40:47
discopolo napisał(a):mankomaniak napisał(a):discopolo napisał(a):@ Mankomaniak
Rozumiem Twoje teoretyczne podejście. Jednak w praktyce działa to zupełnie inaczej. Oprócz racjonalności na rynku jest mnóstwo emocji, czasem nawet histerii i ...rynek przestaje byc efektywny zanim zacznie. Ale ja nie mówię, że akcje nie zachowują się poniżej czy powyżej wartości fundamentalnej. Twierdzę, że jeśli znajdą się tam, to można to wykorzystać. Pod warunkiem, że spółka wypłaca dywi. Wówczas musi dojść do racjonalnej wyceny prędzej czy później. Dlaczego? Zdawko o podałem wyżej. Głębsze wyjaśnienie, to większa dysertacja. W takim razie reprezentujesz cudaczny punkt widzenia. Spółki dywidendowe są równie często dalekie od wyceny racjonalnej. Prosty dowód: GS, JPM, MS, WF, Citi, BoA grają ostro na rynku derywatów. To naprawdę wielcy gracze i są w stanie zamerdac rynkiem, generują "na chama" trendy itd. Arbitraż wymusi odpowiednie dostosowanie cenowe jak najbardziej dywidendowych spółek wchodzących w skład indeksu na którym oparty jest derywat. Podobnie działa efekt lemingów czyli wielka skumulowana masa graczy technicznych podążających za trendem. Więc w rezultacie zarówno spółki dywidendowe jak i nie dywidendowe przeważnie są wyceniane niezgodnie z ich wartością fundamentalną. Z postu na post dowodzisz braku wiedzy ekonomicznej. Mówię z czysto racjonalnego punktu widzenia. Jeśli Ty to wiesz i ja to wiem, to inni też to wiedzą. A to oznacza, że ta wiedza o grubasach jest zdyskontowana. Jeśli ludzie wiedzą, że grubas będzie ich d..., to nie będą inwestować. Wówczas grubasy muszą się dostosować do reguł gry. Dlatego obserwujemy fakt, że indeksy podążają za pkb czy innymi makro wskaźnikami. Także ten Twój "dowód" obaliłem. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:51:07
Wiecie, zabawnie się z Wami gada. Nie macie pojęcia o inwestycjach w akcje :) Jak można się cieszyć, że spółka nie odda mi mojej kasy, uważając, że niewypłacona dywidenda będzie słuzyć reinwestycjom, skoro cena jaką płacicie - rzetelna cena - zawiera właśnie ten wzrost "reinwestycji" i to w całym okresie inwestycji. Inaczej mówiąc jeśli w okresie od 0 do n macie akcje, to zgodnie z modelem dyskontowym w cenie jaką zapłaciliście siedzą wszystkie wzrosty zysków spółki (a więc i dywidend). Zysk, który uważacie, ze powinien być niewypłacany tylko reinwestowany, w rzeczywistości jest jeszcze dodatkowym zyskiem (wzrostu zysku) spółki, którego jednak wycena nie obejmuje. Musielibyście bowiem objąć wzrost zysku z reinwestycji, a tego nie ma w modelach dysk. Zresztą nawet nie wiadomo, jak by umieścić taki dodatkowy wzrost, bo trzeba byłoby uwzględnić go we wszystkich okresach od 0 do n - nawet sama spółka nie wiedziałaby, ile wyniosłaby nadwyżka z reinwestycji z reinwestycji (powtórzenie jest poprawne) w kolejnych okresach. Krótko mówiąc, nieźle was ruchają :) Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:56:54
Znaczy mam przyszykować listę globalnych M&A z ostatniego dajmy na to, cyklu generacyjnego (30 lat)? Z co najmniej dziesięciu branż, żeby badanie było przekrojowe i zgodne z prawidłami sztuki?Tam gdzie atrakcyjne, z przewagami konkurencyjnymi, firmy były kupowane przez: • klientów/dostawców (cel: rozwój wertykalny, poszerzanie tworzenia wartości w value chain'ie) • konkurentów (cel: rozwój horyzontalny, powiększanie przychodów, nowe nisze, usuwanie konkurenta) • inwestorów branżowych wszelakiej maści: (którzy chcą się rozwinąć geograficznie/sektorowo etc.) • inwestorów finansowych: fundusze inwestycyjne, fundusze private equity, fundusze venture capital (cel: zwroty kapitałowe, odsprzedanie bardziej rozwiniętej firmy) • inwestorów prywatnych (HNW - high net worth), zamożne osoby prywatne, które znały się na danym biznesie i chciały go kupić, lub po prostu nie miały już co robić z pieniędzmi Oczywiście lista z wycenami w stosunku do podstawowych wskaźników, ba, pokusić by się trzeba było o porównanie wycen spółek dywidendowych z niedywidendowymi. 30 lat pozwoliłoby uśrednić wyniki (wielki marazm lat '70, wielka hossa lat '80-'00 i znowu marazm lat '00-'10) Bo to byłby najlepszy dowód. I mogę iść w zakład, że spółki ze średnim wieloletnim ROE/ROIC 20% bez dywidendy uzyskiwałyby po paru latach od punktu wyjścia od hipotetycznej transakcji M&A większe wyceny niż praktycznie identyczne firmy, z tej samej branży etc. z całym zyskiem wypłacanym w postaci dywidendy. Tej drugiej w oczywisty sposób nie rósłby komponent equity - taka firma nie reinwestuje zysków. Zatem obie te same stopy zwrotu na starcie, pierwsza z rosnącym kapitałem własnym. Tej pierwszej ROE z czasem rósłby w stosunku do tej drugiej, bo inwestuje w R&D, marketing czy cokolwiek jej jest potrzebne do utrzymania pozycji konkurencyjnej, w przypadku drugiej mielibyśmy do czynienia z erozją marż i systematycznym osłabieniem siły konkurencyjnej. Żeby badanie było obiektywne, muszą być porównywane spółki o takich samych fundamentach na starcie, przewagach, słabościach etc. Łatwo bowiem porównać niedywidendową spółkę, która jest słabiutka, z jakimś potężną, dojrzałą dywidendową firmą z zasiekami w postaci konkurencyjnych przewag. Tylko niech ktoś mi, parszywemu kapitaliście, zapłaci za czas, który poświęcę na googlanie historii biznesu w poszczególnych branżach i historii transakcji aż do ukatrupienia. I wiesz co? Ja wiem, że i tak taka lista by Cię nie przekonała ;) Szukasz dowodu fizycznego lub matematycznego, taki nie istnieje, i nie może istnieć, bo inwestowanie i biznes to zbyt wiele zależności i sił w grze, żeby dało się je opisać wzorem.. I dlatego branża venture capital jest dla Ciebie abstrakcją, kupowanie facebooka za kilkanaście mld przez Google'a będzie dla Ciebie debilizmem, a Microsoft to bezwartościowy balon, bo nie wypłaca dywidendy. Powinni dawać jego akcje za darmo do papieru toaletowego, razem z tymi bezwartościowymi Windowsami ;-) Ponieważ nie masz wzoru, nigdy nie zrozumiesz czemu kursy jednych firm rosną, a innych nie, i będziesz zły na wszystkich, że nie działa to tak jak sobie wymyśliłeś.. :> • Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 24 sierpnia 2010 18:09
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
24 sierpnia 2010 17:58:27
Manko, super!
My nie rozumiemy inwestowania, a Ty tak! To zarabiaj 100% rocznie, przecież to takie łatwe, kiedy otaczają Cię debile, którzy używają nieco bardziej multidyscyplinarnych modeli do podejmowania swoich decyzji inw. ;-) Zabierz mi w cudzysłowie moje pieniądze na giełdzie, to takie łatwe :)• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
24 sierpnia 2010 18:36:44
Cytat:Tam gdzie atrakcyjne, z przewagami konkurencyjnymi, firmy były kupowane przez:
• klientów/dostawców (cel: rozwój wertykalny, poszerzanie tworzenia wartości w value chain'ie) • konkurentów (cel: rozwój horyzontalny, powiększanie przychodów, nowe nisze, usuwanie konkurenta) • inwestorów branżowych wszelakiej maści: (którzy chcą się rozwinąć geograficznie/sektorowo etc.) • inwestorów finansowych: fundusze inwestycyjne, fundusze private equity, fundusze venture capital (cel: zwroty kapitałowe, odsprzedanie bardziej rozwiniętej firmy) • inwestorów prywatnych (HNW - high net worth), zamożne osoby prywatne, które znały się na danym biznesie i chciały go kupić, lub po prostu nie miały już co robić z pieniędzmi
Oczywiście lista z wycenami w stosunku do podstawowych wskaźników, ba, pokusić by się trzeba było o porównanie wycen spółek dywidendowych z niedywidendowymi. 30 lat pozwoliłoby uśrednić wyniki (wielki marazm lat '70, wielka hossa lat '80-'00 i znowu marazm lat '00-'10)
Bo to byłby najlepszy dowód. I mogę iść w zakład, że spółki ze średnim wieloletnim ROE/ROIC 20% bez dywidendy uzyskiwałyby większe wyceny niż praktycznie identyczne firmy, z tej samej branży etc. z całym zyskiem wypłacanym w postaci dywidendy. Tej drugiej w oczywisty sposób nie rósłby komponent equity - taka firma nie reinwestuje zysków. Twoje podejście jest zgodne z teorią Modiglianiego: mfiles.pl/pl/index.php/Teoria_...z którą związane jest twierdzenie: pl.wikipedia.org/wiki/Twierdze...Opiera się na założeniu, że bez kosztów każdy inwestor może naśladować sytuację spółki. Jeśli więc wykupi dużo akcji czy po prostu spółkę, wówczas jeśli będzie ona tańsza niż wynikałoby to z modelu DCF (przepływy, nie dywidendy), wtedy mógłby zarobić nadwyżkę bez ryzyka, gdyż kupił taniej, a może teraz osiągać przepływy. Czyli zarabia powyżej ekonomicznego zera. Jeśli akcje kosztuje poniżej wartości fund, wtedy przedsiębiorca mógłby sprzedać swoja spółkę i mieć znów nadwyżkowy zysk. Ponieważ nikt nie kupowałby po wyższej cenie niż wartość z DCF ani nie sprzedawałby poniżej, akcje powinny kosztować tyle co w DCF. Oczywiste, że założenie, że nie ma kosztów i problemów pomiędzy kupnem całej spółki, wymiany akcje-spółka, jest błędne. Trzymanie akcji daje zysk pasywny, a gdy się "trzyma" całą spółkę, trzeba nią zarządzać, to są duże koszty i czas. Jako akcjonariusz jedynie wymagam, aby za to co płacę, mieć konkretny zysk pasywny, przy czym wzrost wartości akcji, byłby wtedy tylko nadwyżkową ceną za ryzyko. Podstawowy zysk to dywi. Dlatego teoria Modiglianiego nie może się realnie spełnić. Dlatego preferuję podejście wróbla w garści: mfiles.pl/pl/index.php/Teoria_...Mimo to uznaję, że podałeś mi pewien dowód. Jeśli są duzi gracze, którzy mają nieograniczone zasoby, to mogą faktycznie kupować i sprzedawać całe spółki i wynajmowac ludzi, którzy zajmowaliby się całą organizacją. Nawet na rynku, gdzie dochody są wyrównane, jeśli gracze posiadaja ogromne kapitały, będą ze sobą konkurować, tak więc logiczne, że cena wówczas dotarłaby do wartości fundamentalnej. Zmusiłeś mnie do zastanowienia się nad tym zagadnieniem raz jeszcze. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
|
|
0 Dołączył: 2008-10-03 Wpisów: 1 086
Wysłane:
24 sierpnia 2010 18:37:53
Ależ tu gorąco ... to i ja dorzucę swoje 5 groszy:  kliknij, aby powiększyćKurs spółki naruszył dzisiaj wsparcie wynikające z krótkoterminowego kanału wzrostowego. Hipotetycznie można już rysować kanał spadkowy. Potwierdzeniem będzie pokonanie wsparcia na 6,88. W przypadku wybronienia tego wsparcia będziemy mieli trójkąt i trochę czasu na dalsze rozstrzygnięcia. Zanegowaniem tej analizy byłoby wyjście kursu ponad opór na 7,57
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
24 sierpnia 2010 19:25:56
bB86 napisał(a):@WD odpowiadając na Twoje pytanie: Jak będziesz znał sprzedawcę świetnego biznesu, ja się z Tobą zgodzę w tym temacie, a nie będzie kupca, ja będę miał wyraźnie grubszą sakiewkę niż dziś - to daj znać. Jakoś sobie poradzę z tym ewenementem ;) Czy na pewno? Kilka przykładów z kapelusza, z bardzo niedalekiej przyszłości: Call Center Poland. Chłopskie Jadło. Zielona Budka. Emax. Miraculum. Albo... Maflow. Co transakcja to skucha. I tak jest w 70 do 90 proc. przypadków, jak zaświadcza pismo www.management-issues.com/2007...negotiators.com/content/articl...Deals from HellNatomiast kupa ludzi słodzi, namawia i zachęca. Mami, bo na dużych transakcjach kosi się duże prowizje z niewielkich procentów, zgodnie z zasadą Misia. PS Dyskusja się rozwinęła jak za czasów niemowlęctwa SW
Edytowany: 24 sierpnia 2010 19:26
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
24 sierpnia 2010 19:41:06
CCP nie ma kupca? Mial MCI, MCI nie kupil bo stracil wylacznosc w momencie kiedy BRE stal sie tymczasowym "kupcem" i poszuka sobie nastepnego. Chlopskie Jadlo to nie jest swietny biznes. Zielona Budka trudno mi powiedziec, musialbym duzo glebiej popatrzec zeby ocenic czy mialaby/ma jakiekolwiek szanse zagrozic Grycanowi. Na dzis to nie jest swietny biznes, i duzych nakladow potrzebowalaby zeby odzyskac dawny blask. Tych nastepnych nie znam, ale nie sadze zeby to byly swietne biznesy. O Maflow slyszalem piate przez dziesiate ze to kiepski biznes. Pominales kluczowe slowo w mojej prosbie :) • Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
Edytowany: 24 sierpnia 2010 19:47
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
24 sierpnia 2010 19:53:13
Chciałem, żebyś troszkę cofnął się w czasie. Te firmy były swego czasu kupione i to przez nie byle kogo. Dzisiaj to zupełnie inna rozmowa.
Znam świetne firmy, których właściciele ani myślą je sprzedać, albo wołają takie pieniądze, że trzeba na głowę upaść aby je zapłacić. Oraz znam firmy, które były do niedawna świetne i przestały iść, a ich właściciele kręcą się na krześle żeby sprzedać, póki wyniki są jeszcze bardzo dobre. Trzeba być równie szalonym, albo wydawać nie swoje pieniądze, aby w takie biznesy wejść. Co innego jest value investing, a co innego value creation. Przynajmniej w moim odczuciu. Jeśli spółka jest już na giełdzie to znaczy, że przeszła wszystkie fazy pompowania, podawania z rąk do rąk i wyciskania, trafiając na końcu do anonimowego i milczącego tłumu owieczek idących na rzeź.
|
|
13 Dołączył: 2009-08-06 Wpisów: 5 508
Wysłane:
24 sierpnia 2010 20:05:16
WatchDog napisał(a):Jeśli spółka jest już na giełdzie to znaczy, że przeszła wszystkie fazy pompowania, podawania z rąk do rąk i wyciskania, trafiając na końcu do anonimowego i milczącego tłumu owieczek idących na rzeź. Czy to Twoje postrzeganie odnosi się do MCI, czy wszystkich spółek na giełdzie?
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
24 sierpnia 2010 20:09:13
Wielu z nich. Są takie, które dopiero co straciły niewinność, ale wiele z nich to przechodzone raszple, z których ktoś zrobił "wyjście przez giełdę". Gadamy na wątku MCI bo wreszcie coś ożyło na tym forum i zrobiło się żywiołowo.
|
|
0 Dołączył: 2008-10-04 Wpisów: 572
Wysłane:
24 sierpnia 2010 20:14:46
Chciałbym się poprawić... napisałem, że jak nie ma żadnych kosztów, to DCF - bezdywidendowa wycena akcji ma sens (zgodnie z teorią M). Wiadomo, że przepływy pieniężne zawierają wszystkie koszty i przychody prowadzenia firmy, w ujęciu gotówkowym (w tym opłaty za zarządzanie). Chodziłoby więc o te koszty, które zgodnie z teorią nieistotności dywidendy nie występują (koszty transakcyjne, emisji, podatki). Te dodatkowe koszty powodują, że wartość spółki nie będzie zrównana z wartością akcji. Pomijając problem tych dodatkowych kosztów, to analizując tę sprawę dochodzę do wniosku, że teoria Modiglianiego jest niespełnialna z następującego powodu. Załóżmy, że są duzi gracze, którzy mogą przejąć duże pakiety spółki, w końcu mieć władzę nad spółką. W wycenie wszystko siedzi, więc także cena zarządzanie - płacą zarządzającym co już w wycenie jest ujęte. Otrzymują odpowiednie zyski w postaci przepływów pieniężnych, którymi już realnie dysponują. Teoria działa, czyli akcje należy wyceniać metodą zdyskontowanych przepływów pieniężnych, nieważne są dywidendy. Powstaje jednak paradoks. Skoro oni trzymają większość akcji, to pozostała część powinna być normalnie w obiegu. Ale skoro inni inwestorzy nimi handlują, to znaczy, że są drobnymi inwestorami. Po co mieliby bowiem kupować małe pakiety? W końcu duzi kupują po to, by móc przejmować władzę nad spółką, żeby mieć dochody z przepływów. A małe pakiety to uniemożliwiają. Po co w takim razie drobni w ogóle handlują skoro nie mają dostępu do przepływów? Jedynie dywidenda! Dopóki więc spółce opłaca się nie być przejętą, będzie emitować akcje tylko w celu własnego wzrostu. I to jest istota modelu dyskontowego - dyskontujemy wzrosty zysków uzyskane dzięki kapitałowi inwestora. Wynika z tego, że jeśli akcje mają być ciągle w obiegu, to ich sens jest zachowany jedynie w sytuacji, gdy inwestor ma zapewniony realny zysk z takiej inwestycji - dywidendę. Reszta, czyli wzrost kursu akcji staje się wtórny, bo wynika jedynie z ryzyka, jakie podejmuje inwestor - to jest tego, że spółka nie będzie osiągać takich wzrostów zysku, jak to inwestor założył w modelu dyskontowym. Co cię nie zabije, to cię udziwni
[**usunięto zakazaną treść**]
|
|
13 Dołączył: 2009-08-06 Wpisów: 5 508
Wysłane:
24 sierpnia 2010 20:16:38
WatchDog napisał(a):Wielu z nich. Są takie, które dopiero co straciły niewinność, ale wiele z nich to przechodzone raszple, z których ktoś zrobił "wyjście przez giełdę". Gadamy na wątku MCI bo wreszcie coś ożyło na tym forum i zrobiło się żywiołowo. Chyba zbytnio generalizujesz, przez co krzywdzisz niektóre firmy. Zgodzę się co do tego, że większość spółek "popularnych", tych o których się mówi na forach, ma różne cele aby być na giełdzie i rozwój organiczny dzięki pieniądzom pozyskanych z emisji tym celem nie jest. Są jednak spółki, które przez cały czas miały jednego właściciela, po wejściu na giełdę ten właściciel nadal ma pakiet kontrolny i go nie sprzedaje, a pozyskane pieniądze włożył w inwestycje a nie w Koszty Zarządu.
|
|
1 Dołączył: 2008-10-25 Wpisów: 744
Wysłane:
24 sierpnia 2010 20:20:34
WatchDog napisał(a): Przynajmniej w moim odczuciu. Jeśli spółka jest już na giełdzie to znaczy, że przeszła wszystkie fazy pompowania, podawania z rąk do rąk i wyciskania, trafiając na końcu do anonimowego i milczącego tłumu owieczek idących na rzeź. ?? A jeśli taki RMF FM czy Optopol jest zdjęty z giełdy, to przez nieanonimową, wielką, tłustą owcę, która nie wie co czyni? Kompletnie nie rozumiem, czy prowokujesz, czy rzeczywiście masz taki pogląd, że notowane spółki S.A. będą się rozwijać zdecydowanie gorzej niż spółki niepubliczne?• Diehard modern value investor (with a Mungerish twist) ;) •
|
|
50 Grupa: Zespół StockWatch.pl
Dołączył: 2008-07-25 Wpisów: 8 588
Wysłane:
24 sierpnia 2010 20:20:57
Tak, to piękne że ich bronisz. Rozmawiamy jednak o poziom wyżej w struktrze: o funduszu, który kupuje takie spółki przed emisją, potem je trzyma i może coś z nimi robi, a potem wprowadza na giełdę. W międzyczasie sam jest notowany i podlega ocenie. Spółki jako takie niczemu tutaj nie są winne. Winni są chciwi ludzie, którzy oszukują innych.
Niepotrzebnie generalizuję, fakt.
|
|