PARTNER SERWISU
djhwajog
Koruptos

Koruptos

Ostatnie 10 wpisów
Wygląda to jak coś pomiędzy Wiedźminem 1 a 2, z nieco lepszą grafiką i gorszymi animacjami ruchu. A przypomnę tylko, że Wiedźmin 2 miał premierę prawie 13 lat temu.

Yaroman napisał(a):

2.Dokupiłem CCC0626. Jeżeli CCC nie zbankrutuje to średniorocznie mam 20% zysku do 06 2026 Think


Odważnie. Jeśli się nie wysypie, to ciężko będzie uzyskać taką rentowność na akcjach.

Vox napisał(a):

może banki tego potrzebują, żeby się ogarnąć i dawać hipoteki na stałą stopę jak w USA.
dlaczego, biedny i głupi klient ma się znać na stopach %?


Porównywanie banków w Polsce i w USA jest manipulacją. Inna skala, inna waluta, inna inflacja, wszystko na niekorzyść Polski.
Dlaczego biedny i głupi klient ma się znać na czymkolwiek? Jeśli nie rozumie umowy to niech nie podpisuje albo idzie do prawnika. Czemu Polacy kupując samochód za 5k oglądają go "we trzech ze szwagrem" a potem i tak jadą do mechanika, ale biorąc kredyt na 30 lat na 500k to już podpisują bez czytania.

To są jakieś jaja. Za chwilę wszystkie kredyty na zmiennym oprocentowaniu zostaną w Polsce unieważnione. Gorzej, klienci będą spłacać kredyty nieoprocentowane, płacąc wyłącznie marże. Wszystkie hipoteki, samochodówki, kredyty gospodarcze itd. Co siedzi w głowie takiego sędziego? Klient podpisując umowę o kredyt oprocentowany w oparciu o zmienną stopę kredytową nie wie, że rata może się zmienić? Banki przedstawiają klientom informacje, analizy, wykresy itd. i dalej za mało? Śmialiśmy się, że w Stanach trzeba klientów informować, że kawa może być gorąca, żeby nie odchodzić zza kierownicy w trakcie jazdy samochodem i żeby przed włączeniem pralki sprawdzili, czy w środku nie ma dzieci. W Polsce, jak widzę, idziemy krok dalej. Idiokracja. Żaden bank w Polsce tego nie wytrzyma.

Można się cieszyć z punktu widzenia akcjonariuszy spółki, ale trzeba też się głębiej zastanowić gdzie jest granica. W mojej ocenie już w przypadku dużej części frankowiczów pozwy są/były niezasadne, bowiem decyzje o wyborze CHF były przez nich podejmowane w pełni świadomie, zaś w przypadku "złotówkowiczów" informacja o ryzyku stopy procentowej była naprawdę wszędzie od wielu, wielu lat. Przyznając ochronę prawną ludziom, którzy świadomie podjęli takie ryzyko, zmierzamy do modelu amerykańskiego i pozwów, że kawa była za gorąca, że producent kampera nie uprzedził, że w trakcie jazdy na tempomacie nie można odejść od kierownicy czy że przed uruchomieniem pralki należy sprawdzić, czy w środku nie ma dzieci. Taki stan rzeczy nie dzieje się z dnia na dzień, to następuje powoli, gdy uznajemy, że klient ma zawsze rację, a wielki i zły przedsiębiorca przecież od tego nie padnie.

Szarlej - rozumiem Twoją ideę i generalnie również staram się szukać rozwiązań, a nie problemów, ale Twój pomysł powoduje ilość komplikacji i kosztów, które częstokroć ciężko nawet oszacować. Załóżmy, że dajesz uprzednio osobom, których nie stać na wykonanie takiej instalacji we własnym zakresie, częściowe lub całościowe finansowanie. W jaki sposób zabezpieczysz, że wykonają ją należycie lub w ogóle wykonają? Hipoteka? W dużych miastach czas na wpis to 6-12 miesięcy. O dodatkowych kosztach wpisu nie wspominając. Ale nawet jeśli, to w co w przypadku, gdy takie mniej majętne osoby wykonają instalację w sposób nie spełniający warunków lub w ogóle jej nie wykonają? Koszt egzekucji z nieruchomości przekroczy (wielokrotnie) koszt samej instalacji. + zobacz jak politycznie będzie wyglądało wyrzucanie z mieszkań osób (często starszych) w celu zaspokojenia wobec Skarbu Państwa długów rzędu 5-10k PLN. Nikt się tego nie podejmie. Ściąganie kasy z emerytury, w przypadku osób mniej majętnych, będzie niemożliwa. Innego majątku nadającego się do egzekucji brak. Wypłata post factum jest bardziej przejrzysta, prostsza i bezpieczniejsza.

Cytat:
"Dla jasności ja przedstawiam jak rozumiem stanowisko Węgier, co nie znaczy, że się z nim zgadzam. Powyżej prezentuje tylko moje rozumienie ich stanowiska i ich sytuacji. Oczywistym dla mnie jest również że ewentualne spełnienie postulatów Węgier powinno być zabezpieczone odpowiednimi umowami międzynarodowymi."


Też nie popieram, lecz też rozumiem (w końcu inne kraje mogą sobie kupić gaz z innych źródeł, np. ściągnąć statkiem do portu - Węgrzy takiej możliwości nie mają). To, czego nie rozumiem, to dlaczego kraje, które dbały o swoje bezpieczeństwo, dywersyfikację surowców (w tym kupowały je drożej np. z Norwegii), inwestowały w infrastrukturę itd. mają teraz płacić za to drugi raz, ale dla innych. To jak z ubezpieczeniami dla rolników - "tylko frajerzy je wykupują, bo przecież w razie czego Państwo da" - tylko w większej skali.

Odnośnie tezy "brak weto - brak demokracji" - do czego doprowadziło liberum veto w historii Polski? Pamiętajmy, że w UE jest 27 krajów, w tym tak małe jak Cypr, Luksemburg czy Malta. Ile (środków) potrzeba, żeby uzyskać przychylne (czytaj kupić) stanowisko jednego z nich, i przez to zablokować kluczowe inicjatywy UE? Wg mnie byłoby to tańsze i pewniejsze, niż wieloletnie finansowanie niektórych opcji w takiej Francji czy Niemczech w nadziei na wygrane wybory prezydenckie (bez podtekstów). Mam limitowane poparcie dla UE ale nie widzę obecnie lepszej alternatywy, i jeśli UE (a z nią i Polska) chce cokolwiek znaczyć na świecie, to pewne mechanizmy podejmowania decyzji muszą się zmienić, bo będziemy mieć kolejne (lokalne) ONZ czy tam Ligę Narodów.

szarlej81 napisał(a):
Może być też tutaj ukryty jeszcze jeden cel. Zwiększenie podziałów pomiędzy krajami ze wschodu Unii (głównie Polską) a państwami takimi jak Niemcy czy Francja. Zobaczymy czy odetnie gaz wszystkim czy tylko wybiórczo.


Być może nie będzie stał przed takim wyborem, czy odcinać gaz wszystkim, czy wybiórczo, bo decyzję podejmą za niego europejskie "łamistrajki":
www.money.pl/gospodarka/cztere...

Tak, tylko trzeba uwzględniać, że na terenach, które Rosja już zajęła lub wkrótce zajmie, to ona będzie się bronić i prawdopodobnie to ona będzie zadawać Ukrainie ciężkie straty. Zwłaszcza na wschodzie, gdzie będzie mieć większe poparcie ludności cywilnej oraz wsparcie lotnictwa, które odgrywa obecnie mniejszą rolę, bowiem okazało się, że latanie nad terenami będącymi pod kontrolą Ukraińców jest bardzo ryzykowne, a przez to kosztowne. Poza tym Ukraina próbując odzyskać wschodnie i południowe tereny będzie musiała de facto bombardować własnych obywateli (np. Chersoń), co dodatkowo utrudnia sprawę i może odwrócić poparcie społeczności międzynarodowej.

Glock 19 załadowany 3-5 nabojami będzie niewiele cięższy niż smartfon, więc myślę, że większość nastolatków(0-ek) jednak dałoby radę ;) Ale tak poważniej, to nauka obsługi pistoletu w ramach PO jest nieco bezcelowa. Pistoletu na polu walki się praktycznie nie używa (wyłącznie oficerowie oraz niektórzy specjaliści jako broń dodatkowa (np. snajperzy). Jeśli chciałoby się kogoś przeszkolić pod kątem choćby podstawowej wojskowości, z czym PO mi się kojarzy, to należałoby się skupić na broni długiej, Sportowa (kbks) w zupełności wystarczy. Od biedy można nawet szkolić na wiatrówkach.

Vox napisał(a):

co wiecej, nie ma mobilizacji - atakuje armia kontraktowa, dlatego ma za male sily by wygrac. poboru nie oglosil. Strzela do cywili by wymusic jak najwiecej w negocjacjach ale front od ponad tygodnia stoi. taktyka terrorysty i tyle.


Po pierwsze nie tylko armia kontraktowa ale również wojska z poboru z zeszłej wiosny, po dość krótkim przeszkoleniu. Po drugie - Mobilizacja (nieoficjalna) jest i to na dość dużą skalę (polecam rzut okiem na mapę - Kraj Krasnojarski to druga pod względem wielkości jednostka terytorialna w Rosji). Po trzecie najemników z Syrii Putin sprowadza, bo to najtańsze rozwiązanie, a i dzięki temu likwiduje chwilowo część problemów z populacją w samej Syrii (umówmy się, że nie będą to elity intelektualne potrzebne do odbudowy tego kraju). Po czwarte front bynajmniej nie stoi. Niestety, ale każdego dnia sytuacja na froncie wschodnim i południowym się dla Ukrainy pogarsza, Ukraina traci kolejne tereny, na wschodzie ich wojskom grozi zamknięcie w spory kocioł. Rosja ma mnóstwo problemów ale niektórzy mocno zaklinają tu rzeczywistość. Z czysto militarnego punktu widzenia, gdyby wojska z Białorusi zamiast ruszyć na Kijów, odcięły Ukrainę wzdłuż zachodniej granicy już byłoby prawdopodobnie po sprawie. Ale ten błąd Rosjanie zawsze mogą jeszcze naprawić, zwłaszcza jeśli uda im się wciągnąć Białoruś do wojny.

Vox napisał(a):

wystarczy wejsc w glowe kacapskiego bandyty. on chce Ukrainy, ale dalej chce robic biznesy z EU.
co wiecej pewnie jest zdziwiony ze dostal takie sankcje...


Vox. Od zarania dziejów wiadomo, że zaczyna się wojnę wtedy, kiedy się chce, ale kończy się ją wtedy, kiedy można. Sam piszesz, że pierwszym, czego chce kacapski bandyta, jest Ukraina. Po to tę wojnę rozpoczął i dla niej był dotychczas w stanie poświęcić znacznie więcej, niż życie "jednego czy dwóch obywateli/VIPów EU/USA". Każdy dzień walk kosztuje Rosję dziesiątki milionów dolarów w ludziach/sprzęcie/sankcjach. Naprawdę myślisz, że pozwoliliby aby to wszystko poszło na marne, bo na terenie Ukrainy pojawi(ło) się paru zachodnich dyplomatów/polityków?

Abstrahując oczywiście od problemów wynikających z wyjścia z wojny na pozycji de facto przegranej, ze zszarganą opinią międzynarodową, osłabioną pozycją militarną i polityczną, o problemach wewnętrznych na szczytach władzy nie wspominając.




Może koniec, może nie, ale wiara, że wrzucenie jakiegoś zachodniego ministra do bombardowanego miasta na stałe spowodowałoby magiczny koniec tego bombardowania, to, wybacz brutalność, naiwność. Po co wówczas ustanawiać kosztowne dla Europy sankcje, przemieszczać broń, przyjmować nowych uchodźców, słowem wydawać miliardy Euro, skoro można temu wszystkiemu zapobiec poprzez czasową relokację kilku, choćby ważnych, ludzi?

Vox napisał(a):

Na pewno uniemozliwi to Putinowi ostrzal miasta. To moglby byc dobry wybieg dyplomatyczny, gdyby grupa ministrow z UE na stale przebywala w tym miescie


Żartujesz sobie, prawda?

Odnośnie PZU - nie zniechęcają Cię pomysły dot. darmowego ubezpieczania OC Ukraińców? Zakres akcji (zarówno czasowy jak i terytorialny) nie jest do końca jeszcze znany, więc i ryzyko związane z chęcią pokazania się przez polityków na koszt akcjonariuszy ciężko wycenić.

@Ammianus

Też słyszałem, że może mieć problem z użyciem. I bardzo dobrze. Ale nie zmienia to faktu, że jednak te rezerwy od lat gromadzono, czyli jednak nie zaniedbano całkiem tematu, tylko ich przygotowania okazały się (mam nadzieję) niewystarczające.

Odnośnie dogadania się z Chinami - o tym, że byli dogadani, świadczą wypowiedzi MSZ Chin, że do żadnej inwazji nie doszło, że Ukraina to wewnętrzna sprawa Rosji itd. Czy to oznacza, że Chiny nie mogą się teraz na Rosję wypiąć? Oczywiście, że nie; oczywiście mogą. Ba, im dłużej Putin będzie się męczył na Ukrainie, tym bardziej prawdopodobne, że Chińczycy uznają, że Putin "nie dowiózł, czego obiecał", więc umowa nie obowiązuje. A że Putin sam postawił się w takiej sytuacji, to tym gorzej dla niego.

flesz napisał(a):
Pisząc zlekceważył miałem na myśli nie spodziewał się takiej skali sankcji. Nie spodziewał się też takiego oporu ze strony Ukraińców. On naprawdę uwierzył w swoją propagandę, myślał, że Ukraińcy podkulą ogony, Zelenski ucieknie i w 2-3 dni zajmie Kijów i wstawi marionetki. Świadczy o tym choćby wysłanie patałachów a nie wojska na pierwszy ogień.


Tak, w tym zakresie pełna zgoda. To wskazuje też, że nie ma wokół siebie nikogo, kto by go z takiego stanu nieświadomości wyprowadził. Pytanie, czy to ze względu na nieudolność (nie sądzę) czy też strach (znacznie bardziej) jego doradców.

flesz napisał(a):
Ale Amerykanie już się w wojnę zaangażowali - sankcje spowodują bankructwo Rosji. Takie czasy, że nie potrzeba armat i bomb żeby zniszczyć wroga. Putin ten aspekt wojny kompletnie zlekceważył.


Odnośnie pierwszego zdania - to zależy od postawy Chin.
Co do reszty - o ile z drugim zdaniem się zgadzam, o tyle z ostatnim już nie za bardzo. Rosja miała nadwyżkę budżetową, rosyjski bank centralny był jednym z najbardziej aktywnie skupujących złoto na rynku międzynarodowym, Rosja zgromadziła do 2021 roku najwyższe rezerwy walutowe i złota w swojej historii ( artykuł RP z 2021 roku ); ponadto Putin dogadał się w jakimś stopniu z Chinami. Wg mnie nie można powiedzieć, że Putin ten aspekt wojny kompletnie zlekceważył. Zrobił tyle, ile mógł. Miejmy nadzieję, że to będzie za mało (ale, jak pisałem na wstępie, to zależy od postawy Chin).

Jeśli będzie chciał zająć fizycznie całą Ukrainę, to pewnie i zajmie. Pytanie, czy się nie udławi. Ciężko będzie mu przywrócić wśród Ukraińców poparcie dla zjednoczenia Rosji i Ukrainy, czy przyjazne relacje polityczno-gospodarcze z Europą Zachodnią. Europa musi się obudzić, dla własnego dobra.

Oczywiście, że nie byli skłonni do rozmów. Oczywiście, że grali na czas, bo z każdym dniem byli na tych terenach silniejsi, a Ukraina słabsza. Moim zdaniem Ukraina jest (częściowo) winna tej stracie, bo dopuściła do sytuacji, w której przez kilka lat nie miała kontroli militarnej i politycznej nad swoim własnym terytorium. To było jak ignorowanie komórek rakowych w organizmie z nadzieją, że jakoś się ułoży. To nigdy się dobrze nie kończy. Mam odczucie, że Ukraina skupiła się na wzmocnieniu możliwości obronnych i tożsamości narodowej reszty terytorium poświęcając w ostatnich latach te okręgi. Co oczywiście nie usprawiedliwia w żaden sposób agresji Rosji ani faktycznej bierności krajów zachodnich. To pokazuje niestety ile są warte "międzynarodowe gwarancje".

Zestawianie Litwy, Łotwy i Estonii z Ukrainą ma może sens ze względów historycznych (a i to niezbyt odległych, bo z czasów ZSRR, wcześniej kraje bałtyckie były przez większość swej historii niezależne od Rosji, przykładowo Litwa wpadła w ręce rosyjskie dopiero po III rozbiorze Polski. W okresie międzywojennym również była niepodległa), natomiast nie ma zupełnie sensu pod kątem współczesnej geopolityki. Ukraina jest, z całym szacunkiem dla jej mieszkańców, w zupełnie innym miejscu zarówno:
1) politycznie (Litwa, Łotwa i Estonia od 2004 roku są w UE);
2) militarnie (NATO, na Litwie, Łotwie i w Estonii na stałe stacjonują wojska brytyjskie, kanadyjskie i niemieckie);
3) gospodarczo (PKB per capita na Litwie $ 34 826, w Estonii $34 096, na Ukrainie $9 283; wg listy światowej Litwa i Estonia ma miejscach 40-41, nad Polską, Ukraina na miejscu 115)
4) społecznie (przykładowo mniejszość rosyjska na Litwie to nieco ponad 6%, nawet mniejszość polska jest liczniejsza, podczas gdy na Ukrainie ludność rosyjskojęzyczna stanowi zdecydowaną większość w kilku regionach: Krym – 97% ludności. Obwód dniepropetrowski – 72% Obwód doniecki – 93%), jak i
5) mentalnie.

To jest zupełnie inny case.

Sorry @1ketjoW ale zaprzeczasz sam sobie:

Cytat:
jak wiesz większość spraw frankowicze wygrywają. Sędziowie orzekają bądź o unieważnieniu umowy bądź o jej odfrankowaniu. Jak to jest możliwe, że jeden sędzia ma inne zdanie w tej sprawie?


Skoro większość spraw wygrywają frankowicze, to znaczy, że co najmniej jeden sędzia miał już wcześniej inne zdanie w tej sprawie. Wynika to z bardzo prostych przyczyn - stan faktyczny spraw jest różny (i dlatego też błędem było w mojej ocenie wybieranie w tej sprawie drogi pozwu zbiorowego). Sam kojarzę sprawy, które frankowicze słusznie przegrywali, bo twierdzili, że nie wiedzieli co podpisują, a jak się spytać czym się zajmowali w czasie, kiedy zawierali kredyt, to byli renomowanymi doradcami finansowymi czy też pracowali w banku i sprzedawali dokładnie te same kredyty, które teraz podważają.

Cytat:
(Sędzia) Podobno uznał, że klauzule abuzywne były negocjowane itd.
Podobno, to powinno się przeczytać wyrok i posłuchać uzasadnienia, zanim zacznie się go komentować. Jeżeli bank zdołał wykazać, że powodom proponowano różne opcje, ale zdecydowali się oni na CHF, podczas gdy inni klienci w takiej samej sytuacji zdecydowali się na złotówki, to nie widzę problemu, żeby uznać, że zostało to indywidualnie wynegocjowane. Nie negocjuje się osobno każdego wyrazu w danym postanowieniu.

Cytat:
Jaki wpływ mają tego typu wyroki na ocenę wymiaru sprawiedliwości? Dla tych ca 1.700 osób ocena jest jak się obawiam dość prosta. Koledzy sędziowie, którzy orzekają inaczej chyba czują się jak idioci.


Rozumiem, rozgoryczenie strony, która przegrała proces ale jej twierdzenie, że z tego powodu cały wymiar sprawiedliwości jest do bani przypomina mi nieco znane słowa babci Pawlakowej z "Samych swoich". Polski wymiar sprawiedliwości ma mnóstwo problemów, przewlekłość postępowania jest pewnie w czołówce, ale nie można oczekiwać, że w (nawet podobnych ale jednak różnych) kilkunastu/dziesięciu tysiącach spraw będą takie same wyroki, bo stan faktyczny jest po prostu inny i nie każdy z powodów może zasadnie powoływać się na okoliczność, że był biedny/nieświadomy/oszukany i w ogóle sierotka Marysia i wielki zły bank go wykorzystał. Często sytuacja wyglądała zgoła odmiennie i osoby, które świadomie zaciągały zobowiązania finansowe we CHF, bo po prostu były (a często są i teraz) dla nich korzystniejsze nie zasługują na ochronę prawną, której się obecnie domagają.

1ketjoW napisał(a):
Czy nie chodzi przypadkiem o przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy? Czy możesz podać jakiś link potwierdzający tego news-a?


Przeciwdziałanie praniu brudnych pieniędzy przy tych kwotach? Obecny limit informowania IRS o transakcjach gotówkowych, transferach bankowych itd. to 10k USD. Jakieś 2-3 miesiące temu Demokraci zaproponowali jego obniżenie do śmiesznie niskiego limitu 100-250(?) USD. Ciężko mi teraz znaleźć link, bo oglądałem konferencję kilku republikańskich senatorów na ten temat, ale jak poszukasz, na pewno znajdziesz.

Cytat:
Hitler doprowadził do prawie 100% jednomyślności w społeczeństwie w III Rzeszy (Niemiec). Wydaj mi się, że było mu z tego powodu dużo łatwiej rządzić niż w przypadku podzielonego społeczeństwa. Podział w społeczeństwie powoduje, że masz zawsze przeciwnika i dualizm poglądów, co jest typowe dla demokracji. Zresztą jest to moim zdaniem sytuacja normalna i nie utrudnia rządzenia, bo rządy w demokracji sprawuje większość. Widać do doskonale na przykładzie USA gdzie są de facto dwie partie: republikanie i demokracji.


Po pierwsze, Hitler nie doprowadził do prawie 100% jednomyślności w społeczeństwie w III Rzeszy. W wyborach w 1933 roku, o których piszesz, NSDAP uzyskało 44,5 % poparcia. Dużo, ale nawet nie połowę. Potem Hitler wprowadził Państwo totalitarne, gdzie i owszem, poparcie miał spore, bo (1) aktywnie wyeliminował opozycję i (2) kto nie lubi słuchać że jest półbogiem, wszystko mu się należy i (pod)ludzie z innych krajów powinni na niego pracować, ale jak duże realnie ciężko określić (jak np. dzisiaj w Rosji).

Ale może inaczej - jeśli całe społeczeństwo Cię popiera, to oczywiście, że takim łatwo się rządzi. Ale że praktycznie nigdy nie ma takiej sytuacji, bowiem w społeczeństwie zawsze znajdą się grupy o niezbieżnych (żeby nie powiedzieć sprzecznych) interesach, to bezpieczniej dla władzy jest, jeśli "podwładni" są skłóceni, bo wówczas mają mniejsze szanse, aby się zjednoczyć i tę władzę zmienić.

Cytat:
Wybacz, ale "Sztuki Wojny" Sun Tzu to nie jest książka naukowa. Podobnie jak czyjeś rozważania na temat podziału w społeczeństwie (nawet Machiavellego).


Obie książki stanowiły przez setki (Sun Tzu tysiące) lat podręczniki postępowania/rządzenia w trakcie wojny i pokoju. Wiem, że nie są to książki naukowe we współczesnym rozumieniu, ale obie stanowią przedmiot analizy i nauczania na uczelniach biznesowych i wojskowych także w czasach współczesnych, więc wg mnie można je uznać za naukowe. Kwestia semantyki.

Cytat:
W mojej skromnej opinii, co innego jest obecnie problemem. Mianowicie wynoszenie konfliktów wewnętrznych państwa na zewnątrz i ma to bardzo złe konotacje historyczne, jeżeli chodzi o Polskę. To oznaka poważnej słabości demokracji w Polsce, ponieważ zawsze w przypadku takiej siły politycznej powstaje dług wdzięczności wobec siły zewnętrznej, która pomaga w odzyskaniu władzy. A długi jak wiadomo należy spłacać prędzej czy później i to kosztem interesów narodowych.

Pełna zgoda.

Cytat:
Wybacz ponownie, ale nie będę analizował tak obszernego tematu, bo temat jest dla mnie za szeroki i nie jestem przekonany, czy doszedłbym do wniosków takich jak Ty. Z historii natomiast wiem, że były polskie powstania narodowe miały poparcie społeczne - ale zapewne nie wystarczające, bo przegrywały (np. kościuszkowskie czy listopadowe), ale zwycięskie było np. Powstanie Wielkopolskie. Ty pokazujesz tylko jedną stronę medalu, nie biorąc pod uwagę sił przeciwnika. Innymi słowy, jeżeli poparcie społeczne spowodowało zwycięstwo rewolucji to było dość szerokie jeżeli nie to było było odwrotnie. Problem z takim pojmowaniem rzeczywistości jest jeden np. Polska walcząc z trzema zaborcami patrząc na potencjał społeczny nigdy by nie odzyskała niepodległości nawet gdyby w walkę było zaangażowane 100% społeczeństwa..


Ok, prawdopodobieństwo sukcesu takich zrywów zależy od wielu czynników, ale chyba zgodzimy się, że jest ono wyższe, jeśli ma szersze poparcie społeczne, niż węższe? I nie ograniczałbym się tylko do historii Polski. Można tu przytoczyć rewolucję francuską lub amerykańską wojnę o niepodległość. Zjednoczeni ludzie po prostu mogą więcej.

Cytat:
Komunistom wiele razy w Polsce palił się grunt pod nogami: Poznań 1956 r., grudzień 1970 r. , Solidarność 1980 r. (to tylko te większe - a były też mniejsze jak np. 1968 r. protest w związku ze zdjęciem Dziadów, 1976 r. protest robotników w Ursusie i Radomiu) Którą datę mam wybrać?

Tę, po której już się nie ugasił. Im bardziej społeczeństwo jednoczyło się (nazwa "Solidarność" jest tu dość wymowna) przeciw władzy komunistycznej, tym większe miało szansę na jej skuteczne obalenie.

Cytat:
Prosiłem o konkretny przykład, a nie odnoszenie się do nauk społecznych.
- podałem konkretne przykłady: zamachy na WTC i szkołę w Biesłanie.

Cytat:
Ludzie, taką mam przynajmniej nadzieję, nie są chorągiewkami i maja swoje poglądy.
Tak. I te poglądy się zmieniają. Dlatego też dochodzi do regularnych zmian partii u władzy. Wpływ na to ma wiele czynników, m.in. strach, który powoduje, że ludzie jednoczą się (chwilowo) wokół obecnej władzy, przez co jej poparcie (chwilowo) wzrasta.

Cytat:
Zresztą sam sobie przeczysz, ponieważ w takim wypadku w demokracji jedna partia powinna rządzić do końca świata.
Wybacz, ale to Ty sam sobie przeczysz. W poprzednim zdaniu napisałeś, że "Ludzie, taką mam przynajmniej nadzieję, nie są chorągiewkami i maja swoje poglądy".

Cytat:
Poza tym, Ty podajesz poparcie dla konkretnych działań rządów nie związanych z rządzeniem państwem sensu stricte, tylko będących reakcją na pewne wydarzenia lokalne jakie miały miejsce. To, że mogę się zgadzać z jakimś działaniem rządu i go popierać w tej sprawie nie musi oznaczać, że go popieram a priori we wszystkim.
Ależ dokładnie o tym mówię. Stwierdziłem, że władza wykorzystuje strach, ponieważ w sytuacji zagrożenia jej poparcie (chwilowo) wzrasta. Ty temu zaprzeczyłeś. A teraz usiłujesz zmienić kontekst (rządzenie a nie reakcja na konkretne działania).

Cytat:
Podajesz argumenty jednej strony na poparcie swojej tezy. Uważasz, że gubernatorowie w USA działali bezprawnie. Czy któryś z nich został skazany? Rozumiem, że nie. Idąc jednak Twoim tropem myślenia oznacza to, że wymiar sprawiedliwości w USA nie działa, bo nie jest niezależny, skoro nie skazuje gubernatorów łamiących prawo. To dość poważny zarzut. Czy możesz rozwinąć ten wątek i podać konkretne przykłady?


Po pierwsze - nie uważam, że działali bezprawnie, nie mnie to oceniać. Stwierdzam fakt, że niektórzy z nich przedłużali stany wyjątkowe w swoich stanach powołując się na Covid, choć liczba zakażeń i zgonów spadła w stosunku do momentu, w którym stany te zostały wprowadzone. I w mojej ocenie prawdziwą motywacją była zwykła ludzka chęć utrzymania dodatkowych uprawnień.

Dane historyczne dostępne tutaj:
ballotpedia.org/State_emergenc...(COVID-19)_pandemic,_2021#Map_of_COVID-19_emergency_orders_by_state

Po drugie - czy ktoś został skazany? A czy Szumowski lub handlarz bronią od respiratorów zostali skazani? Względnie Sasin za marnotrawienie środków państwowych (wybory? Przekazanie obrazu Matejki do muzeum Rydzyka)? Ziobro za celowe zniszczenie służbowego laptopa? Morawiecki senior za przekonanie koleżanki, żeby za niego zagłosowała w sejmie? Witek za reasumpcję głosowania? Nie? To najwyraźniej nie ma sprawy, nic takiego nie miało miejsca. Żeby nie było, po drugiej stronie też pewnie sporo przykładów można by wymienić.

Po trzecie - nie wypowiedziałem się słowem na temat wymiaru sprawiedliwości w USA, więc proszę mi tu niczego nie imputować. Twoje "chodzenie moim tokiem myślenia" jest wadliwe logicznie. Ludzie mogą nie być skazani z tysięcy przyczyn i nie musi mieć to związku z zależnością czy niezależnością wymiaru sprawiedliwości.

1ketjoW napisał(a):

Mnie natomiast bardziej interesuje zdanie innych osób na forum co do dalszego rozwoju sytuacji.


Potrafisz zachęcić ludzi do odpowiedzi, salute . Ale skoro choć minimalnie Cię to interesuje, to spróbuję wyjaśnić.

1ketjoW napisał(a):
Może się mylę, ale Hitler doszedł do władzy w demokratycznych wyborach tj. NSDAP stała się najliczniejszą partią w Reichstagu w 1932 r. w Niemczech. W 1933 r. Hitler został kanclerzem. Potem poszło już im z górki.


Nie bardzo rozumiem jaki ma to związek z tym, co napisałem, więc ciężko mi się do tego odnieść. Może naświetlisz, co miałeś na myśli?

1ketjoW napisał(a):
Twierdzisz, że podzielonym społeczeństwem łatwiej rządzić. Mam więc rozumieć, że ein Volk, ein Reich, ein Fruhrer to trudniejszy temat do zarządzania dla rządu.

Nie "ja" twierdzę, tylko tak mówi nauka, już od tysiącleci zresztą. Polecam lekturę "Sztuki Wojny" Sun Tzu, nauk i rozważań politycznych starożytnych Rzymian oraz "Księcia" Machiavellego. Z praktycznych przykładów przeanalizuj które rewolucje lub próby przewrotów były historycznie skuteczne, a które nie (te, w których uczestniczyły lub przynajmniej miały poparcie szerokich mas społeczeństwa, czy te, w których uczestniczył jego wycinek). W którym momencie komunistom w Polsce zaczął się palić grunt pod stopami?

1ketjoW napisał(a):
Gospodarka ponosi olbrzymie straty (a więc i społeczeństwo, co widać np. po inflacji) z powodu pandemii. Osobiście uważam, że te powody jakie wypisałeś tj. podwyższenie podatków itd. to są dużo niższe zyski.

Zgadzam się, tylko w jakim zakresie stoi to w sprzeczności z moją tezą? Są ludzie, a raczej, niestety, jest ich większość, dla których władza i jej utrzymanie jest wyższą wartością niż ogólnorozumiane powodzenie ekonomiczne społeczeństwa. Przykładem niech będą gubernatorzy w niektórych stanach USA, którzy po wprowadzeniu stanu wyjątkowego przedłużali go wielokrotnie, chociaż ustały ku temu przesłanki medyczno-ekonomiczne, tylko (a przynajmniej głównie) dlatego, aby utrzymać swoje dodatkowe uprawnienia, których poza stanem wyjątkowym nie mieli. Nie każdy jest szlachetnym Maximusem Decimusem.

1ketjoW napisał(a):
Co masz konkretnie na myśli pisząc o "wzmocnieniu władzy centralnej". Proszę o konkretne przykłady

To również jest dobrze zbadane zjawisko społeczne. W sytuacji zagrożenia ludzie zwracają się ku silniejszemu - czyli władzy, bo ona może (próbować) ich ochronić, a inni (np. opozycja) nie mogą zazwyczaj zrobić nic. Przykładowo - przeanalizuj jak wyglądały zmiany poparcia dla władzy centralnej po zamachach na WTC oraz na szkołę w Biesłanie. Nie bez powodu władcy ze spadającym poparciem szukają wroga zewnętrznego i jakiejś potencjalnej wojenki.

1ketjoW napisał(a):

Odniosę się do czasowe ograniczenie swobód.

Zakładając, że nie ma ograniczeń, liczba chorych rośnie, służba zdrowia staje się niewydolna i ludzie umierają na masową skalę. Czy w następnych wyborach zagłosujesz na partię, która nie zrobiłaby nic w walce z pandemią? To pytanie retoryczne. Wydaj mi się, że przykład Włoch czy UK jeżeli chodzi o rozwój pandemii na początku, jest aż nadto klarowny.

Rozumiem, że pomysły typu obowiązek przekazywania informacji o każdym przelewie powyżej 100 (250?) dolarów władzom podatkowym w USA to również działanie zwalczające Covida? Ile równie ciekawych obowiązków wprowadza się lub próbuje się wprowadzić "przy okazji"?







Rządowi (nie tylko polskiemu zresztą) nie zależy na opanowaniu pandemii. Wprost przeciwnie. Z bardzo prostej przyczyny - pandemia to strach, strach to (historycznie) wzmacnianie władzy centralnej, większa tolerancja ludności wobec "czasowego" ograniczania swobód obywatelskich i podwyższanie podatków (np. podatki wojenne), różnej maści stany nadzwyczajne (vide Stany Zjednoczone i dekrety gubernatorów) i podział społeczeństwa (a, jak wiadomo, podzielonymi łatwiej rządzić), o okazji do robienia przekrętów à la zakup respiratorów od handlarza bronią nie wspominając.

Nie tylko. Warszawa jest często wybierana przez kancelarie na podstawie właściwości ogólnej (siedziba pozwanego), bo jak jakaś kancelaria ma xxx aktywnych spraw, to łatwiej jej obsługiwać je w jednej lokalizacji, niż jeździć po całym kraju. Dodatkowo, jeśli jakiś sędzia ma x tych spraw, to często ustawia je po kolei na wokandzie, więc ww. kancelarie mogą załatwić kilka rozpraw jednym prawnikiem jednego dnia (a policzyć klientów standardowo).

Tak, ale to nie jest "zwykły" SA. Nie wiem jak procentowo, ale nie zdziwiłbym się, jakby to przed nim toczyła się większość tego typu spraw w Polsce (a na pewno jest zdecydowanym liderem).

Rif napisał(a):
CDP pewnie niebawem również wyjmie wtyczkę ze swojego Monster Slayera (pobrań 10 razy mniej niż wspomniany HP). Po co w ogóle te próby kopiowania trendów, zamiast iść własną drogą?


Żeby się rozwijać i nie być spółką "jednej gry"? Żeby wykorzystać posiadane środki i tworzyć dodatkowe źródła przychodu?
To tak, jakby zapytać dowolny bank po co ma w ofercie fundusze inwestycyjne, ubezpieczenia, czy nawet karty kredytowe i kredyty samochodowe/hipoteczne, bo przecież ma lokaty i kredyt gotówkowy, to po co mu dodatkowe produkty.
A po co Ty zainwestowałeś na giełdzie, zamiast zaangażować wszystkie środki (czas, pieniądze, uwagę itd.) w Swoje podstawowe źródło przychodu, jakiekolwiek by ono nie było?


MX5 napisał(a):

Strasznie dużo tekstu jak na zero treści.

Żartujesz sobie z Pana Prezesa? A, przepraszam, to on sobie z akcjonariuszy żartuje:
Cytat:
W M&A prowadzimy wiele rozmów, a kilka na dalszym etapie – to są firmy i dystrybucyjne, i produkujące, niekoniecznie rękawice. W ofercie handlowej mocno pracujemy, by poszerzyć ją o inne rzeczy, którymi się zajmowaliśmy przed COVID-em, albo i takie, którymi się nie zajmowaliśmy. I jeszcze pracujemy dość mocno nad zainwestowaniem środków w branże synergiczne w jakimś stopniu, albo w ogóle niesynergiczne z rękawicami.
.
żródło: www.stockwatch.pl/wiadomosci/m...

Trochę to przypomina wypowiedź bacy na temat pogody: Będzie padał deszcz, a może nie będzie. I jeszcze śnieg. Może padać. A może i nie.

BearHand - Twoje kalkulacje nie uwzględniają w ogóle mieszkań/domów znikających z rynku (stare budynki, usuwane pod nowe; opuszczane domy w mało atrakcyjnych lokalizacjach, wsie i małe miasteczka, ściana wschodnia itd.). Do tego dochodzi jeszcze trend migracji ludzi z mniejszych miejscowości do większych (mimo wszystko nadal trwający), więc nie można po prostu podzielić luki przez nowo oddawane mieszkania i stwierdzić, że za 8 lat luka zostanie zamknięta. W ten sposób doszłoby do tego w większości krajów świata x lat temu.

Cytat:
Podniesienie stóp procentowych nie zmniejszy inflacji, tym bardziej że za chwile mamy kolejna falę covida.
Masz rację. Należy je obniżyć. Był już nawet taki jeden, co twierdził, że na inflację najlepsze jest obniżanie stóp, Erdogan się nazywał. Pamiętasz co było potem? Wiem, wiem - spisek światowych elit. Reszty nie chce mi się nawet komentować. Zauważyłeś, że ludzie przestali Ci odpowiadać?

www.youtube.com/watch?v=TXlHKT...

Teraz Ty znajdź różnicę...


Nasi rządzący małpują rozwiązania węgierskie w ciemno, lecz zazwyczaj z opóźnieniem, więc myślę, że i do nas w końcu dotrze. Problem w tym, że Orban potrafi (choć niechętnie) przyznać się do błędu i cofnąć wcześniejsze decyzje, które nie działają (np. niedziele handlowe), nasi jeszcze do tego nie dojrzeli.

topfacet napisał(a):
Tak, zobacz statystyki na stronie stop bankowe bezprawie i profil pozwałemBank na FB.


To tak, jakby na pytanie dot. wyników wiarygodności i zaufania do polityków rządu odesłać do badań publikowanych obecnie w TVP... Banki publikują swoje wyniki i w zeszłym roku wynikało, że wygrywają nieco ponad połowę spraw w II instancji i nieco poniżej połowy w I instancji.

le rom napisał(a):
angry3 Tu mamy od 20 lat trend spadkowy w przedziale 30 --> 10 zł i nagły wyskok na 20 zł i opad na dziś do 18,5 zł. Wskaźniki to nie wszystko. Mały biznes, duże zadłużenie i wielość ryzyk.
Adekwatna cena to zda się P=12-15 zł. Górna cena przed dywidendą a dolna po dywidendzie. Wskaźniki oczekiwane: div=0,5-1 zł a eps=1-3 zł


Słabo się to wyliczenie zestarzało...

krewa napisał(a):
Wrocław to nie tylko te dwie lokalizacje. Vantage Development, a właściwie Vantage Rent też ma dwie inwestycje przeznaczone na wynajem - na Jagodnie i koło Legnickiej. Wygląda na to, że rodzi się nowy trend.


Nie wiem, jak w innych miastach, ale we Wrocławiu ten trend trwa już od kilku lat. Przy ul. Rychtalskiej oprócz R4R całe bloki na wynajem mają już także inni deweloperzy (łącznie bodaj ze 3), a wciąż budowane są tam nowe. Podobnie (choć na mniejszą skalę) wygląda to przy nowych centrach biurowych (np. Business Garden przy ul. Legnickiej). Odnośnie prywatnych akademików na wynajem - przykładowo - powstały kilka lat temu spory budynek przy Wrocławskim Parku Przemysłowym oraz dużo większy świeżo wybudowany (nie wiem, czy ukończony) przy ul. Sienkiewicza/Żeromskiego.

Słowem, dzieje się.

Szutnik napisał(a):
Cytat:
Dane NBP nie do końca potwierdzają tę tezę:
www.bankier.pl/wiadomosc/Gotow...

Nie licząc IIQ 2020 szacunkowy udział zakupów mieszkań na RP w 7największych miastach z udziałem środków własnych w okresie 2015-2020 wynosił grubo powyżej 50%.


Duża część tych zakupów to zakupy zagranicznych instytucji. Z punktu widzenia NBP kupują one "za gotówkę", bo ich pieniądze nie pochodzą z krajowego systemu bankowego. Najczęściej są to jednak kredyty, pobrane gdzieś za granicą.


Celna obserwacja, nie pomyślałem o tym. Masz jakieś dane, jaka to część? BlackRock raczej się w Polsce nie rozpycha.

Szutnik napisał(a):

EDIT:
Poza tym dane, które linkujesz, dotyczą tylko rynku pierwotnego, (nowo wybudowanych nieruchomości), a to jest tylko część obrotu nieruchomościami i to niezbyt duża. Obrót wtórny zdecydowanie przeważa:


Wiem, ale dyskusja odnosiła się (głównie) do rynku pierwotnego, dlatego ja też (wyłącznie) do niej się odniosłem.

Szutnik napisał(a):


Zdecydowana większość nieruchomości kupowana jest na kredyt (...)


Dane NBP nie do końca potwierdzają tę tezę:
www.bankier.pl/wiadomosc/Gotow...

Nie licząc IIQ 2020 szacunkowy udział zakupów mieszkań na RP w 7największych miastach z udziałem środków własnych w okresie 2015-2020 wynosił grubo powyżej 50%.


tgolik napisał(a):
Jakoś bez echa na forum przebiega dzisiejsza premiera The Witcher Monster Slayer.

Wrzucę trochę moich notatek.
W kolejności: godzina, ilość recenzji w sklepie Play_Google, średnia ocena i ilość pobrań.
godz 08:49 - 708 : 4,1 : 50 tys.
godz 08:58 - 732 : 4,1 : 50 tys.
godz 09:55 - 936 : 3,9 : 50 tys.
godz 13:36 - 2028 : 3,6 : 100 tys.

Ciągłe przerwy techniczne, tym razem do 16:00. O 13 udało mi się wbić na moment i parę rzeczy poustawiać i chwilę zagrać. Spadająca ocena jest wyrazem frustracji ludzi nie mogących rozpocząć gry z powodu przerwy technicznej.


16:24 - 2k ; 3,5 : 100k +

Niestety średnia wciąż spada.

mily66 napisał(a):
spokojnie jak zacznie sie flauta to ktos jak kupil za 25 to sprzeda sobie w okolicach 60 i tyle


Widzę dwa problemy z takim myśleniem:
1) ktoś, prawdopodobnie nieświadomy (braku) fundamentów klient indywidualny patrzący jedynie na wykres, odkupi akcje tej spółki "w korekcie" po te 60 zł. I właśnie dla takich (nieświadomych/niedoświadczonych) ludzi wpisy Scarrego mają duże znaczenie informacyjne;

2) Mimo wszystko sprzedaż po te 60 zł. może okazać się niemożliwa. Dlaczego? Podpytaj inwestorów czytających twittery, pisma branżowe itd. i ubranych przez nie w akcje Getbacku (dla jasności - nie porównuję obu spółek. Pokazuję jedynie możliwe sytuacje uniemożliwiające "wyjście z zyskiem").

PS. Czy Ty wiesz co znaczy "flauta"?

yanek z hor napisał(a):


Negatywy - ryzyka
(...)
3 zwyciestwo KO w wyborach - pln za 3,5 za EURO, wyprzedaż przemysłu, ubozenie społeczeństwa



Jesteś niesamowity. Skąd wizja, że KO doprowadzi do wyprzedaży przemysłu i ubożenia społeczeństwa? O ile społeczeństwo zubożało za czasu ich ostatnich rządów? O ile spadło PKB, o ile spadły zarobki i realna siła nabywcza pieniądza? Przecież PIS to ciągła (nieudolna) nacjonalizacja. Potrafisz wskazać jakiś dobry przykład Państwa, najlepiej zbliżonego kulturowo, w którym państwowe spółki radzą sobie w długim terminie lepiej od prywatnych? Względnie przykład, w którym Państwowe monopole doprowadziły do rozkwitu gospodarki, konkurencji i wzbogacenia obywateli?

@tgolik] dzięki za wyjaśnienie. Wynika z niego wg mnie, że zakres GOGa jest dużo szerszy, niż przeciętnemu klientowi się wydaje. Wnioskuję zatem, że większość kosztów nie jest zatem związana ze sprzedażą i dostosowaniem starszych gier do współczesnych wymagań, lecz z innymi celami, które mają zwiększyć przychody w przyszłości. Jeśli mają na to środki, wydaje się niegłupie. Czy w ostatecznym rozliczeniu zacznie na siebie zarabiać, pożyjemy zobaczymy.

Może ktoś powiedzieć więcej nt. przyczyn strat na GOGu? Pytam z ciekawości, od dawna nie jestem akcjonariuszem CDR, ale za to jestem zadowolonym Klientem (W2, W3). Sporo historycznych gier (niektóre czysto z sentymentu, nawet nie odpaliłem) kupiłem właśnie przez GOG i wydawało mi się to złotym interesem, który przy niewielkich kosztach generować powinien dla spółki dodatkowe przychody. Czego nie widzę?

Pedro123 napisał(a):

2. Patologia 2 Ogromne pieniadze sa transferowane poza publiczna sluzbe zdrowia do jed. prywatnych, czesto zagranicznych. Najbardziej dochodowe uslugi z malym ryzykiem. W publicznej sluzbie zdrowia zostaja niedochodowe, kapitalochlonne i ryzykowne uslugi, wiec na koniec placa za to wszyscy lub jakosc jest niska bo nie ma pieniedzy.


To może zakażemy takiego transferu i będzie git? Na co komu prywatna służba zdrowia, niech wszyscy ze wszystkim chodzą do państwowej, tylko trzeba jej trochę więcej pieniędzy sypnąć. Może jednak zamiast tego należałoby się zastanowić dlaczego ludzie wolą zapłacić dodatkowo (bo przecież składki i tak płacą) i pójść do prywatnej przychodni? Może dlatego, że jak moje dziecko boli ucho to potrzebuję wizyty za 2 godziny a nie za 2 tygodnie (jak dobrze pójdzie). Jak mnie boli ząb, to nie potrzebuję wizyty za 15 miesięcy tylko w ciągu max kilku dni? A może dlatego, że jak ostatnim razem byłem u państwowego stomatologa (jakieś 25 lat temu), to postanowił w ramach leczenia wyrwać dziecku w podstawówce wszystkie szóstki , bo za pewne tak było szybciej i łatwiej?

1ketjoW napisał(a):
Koruptos,

źle zrozumiałeś moje intencje. Przeczytaj jeszcze raz cały akapit, a nie część.

Cytat:
Ad rem. Zadajesz pytania na które każdy zna odpowiedź. Pytanie tylko czy tak jest zawsze w realu. Co ma zrobić samotna matka wychowująca trójkę dzieci w kapitalizmie. Czasem nie ma prostych odpowiedzi.


Wyboldowałem, to co istotne.


Wyboldowany fragment jest istotny, lecz jednocześnie oczywisty, a wręcz banalny. Niemniej jednak w Twoim przypadku intencje odczytałem błędnie - przepraszam za uwzględnienie w "zaszczytnym" katalogu piewców socjalizmu i sprawiedliwości społecznej oraz zwracam honor.salute

Czytam ten wątek i nie wierzę:

- kapitalizm zły, bo jak sobie w nim poradzi samotna matka z trójką dzieci,
- wyższe podatki dla "bogatych" dobre, bo przecież i tak tyle zarabiają, że "nie zbiednieją",
- "bogaci" powinni płacić więcej, bo "sprawiedliwość społeczna" a jak się nie podoba, to wypad.

Czy to jest forum ekonomiczne? Czy naprawdę niektórzy nie rozumieją, że bogactwa narodu nie budują we współczesnym świecie ludzie zarabiający 3000 zł brutto? To nie oni zakładają i rozwijają firmy, nie oni tworzą wynalazki, nie oni tworzą średni i wyższy szczebel kadry zarządzającej, nie oni opracowują nowe metody leczenia, budowania, komunikacji, nie oni rozwijają automatyzację itd. To robią w przeważającej większości wysoko wykwalifikowani specjaliści, a tacy ludzie są po prostu dobrze opłacani (niezależnie od formy). Jednocześnie tacy ludzie są najbardziej mobilni zawodowo. Uderzając w nich, sami pozbawiamy nasz kraj tych, którzy ciągną nasz zaprzęg. Jeśli w klasie na koniec roku obniżycie najlepszym uczniom oceny o jeden, żeby podnieść je najsłabszym o jeden, to za dwa - trzy lata w takiej klasie zostaną tylko ci słabi uczniowie. Lepsi wybiorą albo inne klasy, albo inną szkołę, albo stwierdzą, że pierdzielą i nie będą robić na innych.

Tyle razy to przerabiano i zawsze kończyło się źle. Ale nie, "tym razem będzie inaczej".

@slawek_wr

pytanie, iw jakich okolicach powinien być kurs, aby utrzymać taki wskaźnik za 2-3 lata. Nadal w okolicach 630 czy raczej bliżej 63... Fajnie, że spółka ma teraz takie zyski ale nie zapominaj, gdzie była jeszcze 1-2 lata temu. To wcale nie tak dawno, a obecna sytuacja nie musi (i nie będzie) trwać wiecznie.

@ Bankrucik - Poza czym? Widokiem państw? Może Polski, ale Stany, Chiny i jeszcze parę innych na pewno się temu dobrze przygląda. Podejście wielkich graczy do BTC przypomina mi trochę podejście Moskwy do faszystów w Rosji: niby zwalczamy, niby nam się nie podoba, niby nie mamy na to wpływu, ale po cichu załatwiamy tym swoje własne interesy.

@ Varciasz - generalnie w pełni podzielam Twoje wnioski, ale niektóre argumenty są słabe.

Cytat:
3) Operacje na BTC są bardzo drogie co sprawia że nigdy nie będzie środkiem płatniczym
- on już jest środkiem płatniczym. Prawdopodobnie nie będzie powszechnym, ale to raczej ze względu na ryzyko nagłęgo "wyłączenia", niż przez koszty. Dla niektórych (choćby złudna) anonimowość jest warta każdych pieniędzy.

Cytat:
4) Żaden kraj nie będzie nigdy trzymać rezerwy walutowej w BTC (bo żadne państwo nie chce wspierać waluty nad którą nie ma kontroli)

a jaką kontrolę ma np. Polska nad dolarem?

randomdziad napisał(a):
No z tymi dobrymi wynikami to bym uwazal. Jezeli dobrze patrze w prospekcie to zysk netto tak sie prezentuje:
2017 -9mln
2018 3mln
2019 4mln
2020 25mln (3 kwartaly)

to chyba w USD ale nawet te 25mln szalu przy obecnej kapitalizacji nie robi. Pytanie czy ktos wierzy ze poprzednie lata to byl rozwoj i teraz juz wyniki beda tylko w gore czy moze to 2020 jest tutaj ewenementem.



Nie takie skokowe poprawy zywsku nasza (i nie tylko) giełda widziała w ostatnim roku przed IPO. A potem jakoś liczby zwykle wracają na stare tory...

@theAdrian
Nie wierzę w produkt, więc nie wsiadam do pociągu, ale Twoje arumenty są jak najbardziej sensowne. Dzięki za wyjaśnienia i powodzenia życzę.

Przepraszam, że zapytam, ale co się funamentalnie zmieniło? Produkt zaczął działać? Zmieniły się (bardzo negatywne) oceny lekarzy? Spółka jest ewidentnie grana ale czy jest tu coś poza tylko (i aż) techniką?

Morasek napisał(a):
Cytat:
Najbardziej prawdopodobną wersją wydarzeń jest to, że któryś z pracowników (w sieci wewnętrznej) otworzył załącznik z poczty z wirusem.


Śmiechłem. To to jest akurat najmniej prawdopodobna wersja... Nie wiem jak w Twojej firmie (gdzieś chyba pisałeś że masz jakąś) ale u mnie (międzynarodowe korpo) jakiekolwiek maile zewnętrzne z automatu trafiają do spamu, ewentualnie od razu są usuwane.

Ktoś kto nawet by kliknął w link to musiałby być naprawdę ograniczony umysłowo...


To błysnąłeś. Jeśli uważasz, że międzynarodowym korpo do pracowników nie docierają żadne maile z zewnątrz, a jeśli docierają, to nikt by w nie nie kliknął, to albo pracujesz w takiej korporacji od bardzo niedawna albo w jakiejś bardzo specyficznej jednostce takiej korporacji i nie wyglądasz poza swój pokój (o przechodzeniu regularnych szkoleń i testów antyphishingowych nie wspominając).

@ Świerzaczek.

Nie wiem, jak orientujesz się w pracy księgowych, ale w prawników najwyraźniej wcale. "Szukanie rozwiazan problemow w sieci to naturalna czesc tej pracy" odnosi się do prawników chyba jeszcze bardziej, niż do informatyków. Abstrahując od faktu, że wszystkie systemy informacyjne zawierające akty prawne, orzecznictwo itd. działają wyłącznie w Internecie (kwestia aktualizacji), nie wspominając o stanowisku regulatorów itd. salute

anty_teresa napisał(a):
Nie wiemy dlaczego odeszli, a jeśli twierdzisz, że z sugerowanego powodu to podaj jakieś źródło tej informacji. Powiązanie może sugerować koincydencja wypadków, ale nie lekceważyłbym daty - mogli po prostu uznać, że dobrym momentem na pożegnanie jest koniec roku. PEKAO zmienia się już od jakiegoś czasu...


Wiemy. Po pierwsze podali przyczyny ("z powodu odmiennej wizji rozwoju Banku" oraz "z powodu odmiennej wizji rozwoju Banku oraz poczucia odpowiedzialności za stabilne i ostrożne zarządzanie Obszarem Technologii i Usług Korporacyjnych") i nie są to "powody osobiste", co już samo w sobie jest wymowne, a po drugie odpowiadali za Pion Bankowości Korporacyjnej, Rynków i Bankowości Inwestycyjnej oraz Obszar Technologii i Usług Korporacyjnych, co dziwnie pokrywa się z obszarem głównej działalności przejmowanego Idea Banku i ewentualnych problemów powiązanych z jego przejęciem. Wg mnie ciężko to uznać za koincydencję. Dodatkowo nie znamy prawdziwych powodów odejścia trzeciego wiceprezesa raptem 10 dni wcześniej. 3 z 9 wiceprezesów w 10 dni to dużo.

Cytat:
A wy jak na chłodno ocenianie wpływ tego przejęcia na kurs pekao?


My wiemy tyle, ile opublikowano, więc nasze zdanie i ocena jest siłą rzeczy (z całym szacunkiem dla współrozmówców) powierzchowna i niewiele warta. Gdybym był akcjonariuszem bardzo niepokoiła by mnie natomiast reakcja tych, którzy wiedzą znacznie więcej, czyli 3 wiceprezesów, którzy postanowili nie firmować tej transakcji swoimi nazwiskami...

Cytat:
Mi się wydaje, że polską spółkę notowaną na warszawskiej giełdzie można pozwać jedynie w Polsce.

Źle Ci się wydaje. Możliwości jest bardzo wiele w zależności od konkretnego przypadku ale zasadą (od której oczywiście są wyjątki) jest, że właściwość miejscową pomiędzy przedsiębiorcami strony ustalają w umowie, zaś w umowach z konsumentami będzie to kraj zamieszkania konsumenta.

Cytat:
Temat dochodu gwarantowanego raczej nie bez powodów był testowany w niektórych krajach.


Fakt, był. I nigdzie ten test nie wyszedł pozytywnie. Wg mnie roboty/automatyka zawsze w ostatecznym rozliczeniu wyjdzie taniej, niż człowiek, natomiast musi istnieć jakaś trzecia droga. Dochód gwarantowany, czy też jakiekolwiek inne dawanie ludziom pieniędzy tylko za to, że istnieją, nie prowadzi do niczego dobrego. Ludzie nie chcą mieć dużo pieniędzy. Ludzie chcą mieć więcej pieniędzy, niż ma przysłowiowy sąsiad, ponieważ tylko wtedy czują się lepiej. Wystarczy popatrzeć na wszelkiej maści socjalistów - nawet jeśli wszyscy mają proporcjonalnie więcej pieniędzy i lepszy komfort życia, oni nadal są niezadowoleni, bowiem "różnice się zwiększyły". Z połączenia tych dwóch konstatacji wynika, że dochód gwarantowany przyzwyczai ludzi to "darmowego pieniądza", który się im "po prostu należy", a jednocześnie zawsze będzie za niski, ergo zawsze będą niezadowoleni i źródeł tego niezadowolenia oraz recepty na jego rozwiązanie będą szukać poza sobą. Znajdą go oczywiście u polityków - socjalistów, którzy będą zwiększać zadłużenie aby zwiększyć dochód podstawowy i tak kółko się zamyka. Na pewno jednak nie spowoduje to ogólnego zmniejszenia zadłużenia, ani nominalnie, ani realnie.

Może z tego, że spółka dynamicznie się rozwija, co widać po przychodach i zyskach, i ta perspektywa utrzymuje się w ostatnim czasie, zaś banki (nie tylko SBP) przeżywają trudne chwile, przeprowadzają (lub przeprowadzały) zwolnienia grupowe, a ich perspektywy (zwłaszcza przy obecnym podejściu rządu i NBP do stóp procentowych, UOKiK do swobodnej i antybankowej interpretacji przepisów prawa oraz polityków do pozaodsetkowych kosztów kredytu i szeroko rozumianej windykacji i odpowiedzialności dłużników za własne zobowiązania) rysują się znacznie mniej korzystnie.

Wg mnie porównujesz jabłka do gruszek. Równie dobrze można tu porównywać TSG i JSW...

BearHand napisał(a):
Wiadomo ile GNB ma u nich należności ?

Pamietam jak w okolicy 200 PLN tym handlowałem, wieki temu to było i jak później wyciekła afera z 40 piętra i Ryśka spółki zaczęły pikować.


31 grudnia wygasa umowa kredytowa w Getin Noble Banku na 30 mln zł, która z końcem września wciąż była wykorzystana w 100 proc

@ Złoty Bitcoin 96 - powtórzę to, co napisał Rafsty
Cytat:
Ale nie o to jest pytanie. Pytanie jest, czy to będzie korzystne dla przyszłych emerytów. To jest oczywiście wszystko ze sobą sprzężone, ale kraj jest bogaty bogactwem swoich obywateli, a nie odwrotnie. Dlatego rozmawiajmy, w temacie, a nie obok.


Nie rozmawiamy w wątku o tym, czy będzie to korzystne dla Polski tylko czy będzie to korzystne dla osób w programie. To niekoniecznie to samo. Jeśli wszyscy zaczniemy płacić od jutra podwójne podatki to Polsce (w bardzo krótkim terminie) wyjdzie to na dobre, nam nie.


@Dagazka - mój post zniknął gdzieś w trakcie dodawania, a nie chce mi się tego ponownie rozpisywać, więc w skrócie - prześledź proszę historyczne notowania od IPO spółek takich jak JSW, TPE, Energa, PGE, dodaj ewentualne dywidendy i dopłaty pracodawcy (niewielkie) i Państwa (symboliczne), odejmij koszty zarządzania i inflację - et voilà. Dalej będziesz grubo pod kreską.

Oczywiście, można trafić na lepsze spółki - Orlen, PZU, PGNiG itd, ale to trochę jak chodzenie po polu minowym w sytuacji, gdy nie ma wpływu w którą stronę idziesz i jak stawiasz kroki.

Nie piszę, że jedynie. Podaję przykłady skrajne, bowiem z takimi wiąże się dla mnie ryzyko, o którym wspominam. Co do szczegółów alokacji:

Art. 37 ust. 13 Ustawy o PKK, zgodnie z którym fundusz zdefiniowanej daty, o którym mowa w art. 38 i art. 39, w ramach części udziałowej portfela może lokować:
1) nie mniej niż 40% wartości aktywów w akcje (prawa do akcji, prawa poboru itp.) wchodzące w skład indeksu WIG20;
2) nie więcej niż 20% wartości aktywów w akcje wchodzące w skład indeksu mWIG40;
3) nie więcej niż 10% wartości aktywów w akcje notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych inne niż wymienione wyżej;
4) nie mniej niż 20% wartości aktywów na rynkach zagranicznych (należących do OECD).

Z powyższego wnioskuję, że 40-80% części udziałowej portfela zostanie ulokowane w WIG 20. Ponad 70% WIG 20 to spółki skarbu państwa i procent nasycenia wzrasta (uwzględniając szumne zapowiedzi dotyczące repolonizacji (a raczej nacjonalizacji) ma to robić dalej). Jak są zarządzane spółki SP widzimy wszyscy. Nie ma pieniędzy, których nie da się przepalić dla potrzeb politycznych/marketingowych/kolesiostwa. A ja swoje pieniądze wolę przepalać sam. Przynajmniej wiem, że wpadki to moja wina a nie bliżej nieokreślonego urzędnika, który został prezesem, bo popierał tego a nie innego kandydata na ministra.

Odnośnie przykładu z Tauronem - oczywiście przesunęły mi się przecinki. Wpłacone na IPO 500 zł dałoby mi w tej chwili ok. 200-250 zł (a nie 2-2,5 zł).

Który bonus? Dopłatę przez Państwo (obecne kwoty to śmiech na sali) czy partycypowanie w mojej emeryturze przez pracodawcę (w tym przypadku nie mam wątpliwości, że przełoży się to bezpośrednio na ograniczenie podwyżek dla pracowników - albo wszystkich, albo tych, którzy z PPK skorzystali (co byłoby bardziej sprawiedliwe IMO)). Żaden z ww. bonusów nie redukuje moich wskazanych wyżej obaw, bo np. 500 zł wpłacone przez państwowe instytucje w moim imieniu np. w taki Tauron w IPO, nawet jeśli dodamy do niego kilka procent płaconych przez pracodawcę (i zakładając, że nie odbije się to negatywnie na mojej pensji) w tej chwili (po 9 latach) dałoby mi coś ok. 2-2,5 zł. (wliczając dopłaty, dywidendę itd.). W przypadku JSW byłoby chyba jeszcze gorzej (spadek od IPO o ponad 85% w 8 lat, nie licząc opłat za zarządzanie). PGE? Niedużo lepiej, niemal 70% na minusie w 10 lat. Dlaczego ze środkami z PPK miałoby być inaczej? Przecież pójdą tam, gdzie Państwo będzie ich potrzebować, czyli do spółek SP, które oddają się potem pod opiekę NMP, płaca miliony złotych stadionom za nazwę (a służy to tylko temu, aby stadiony nie wykazywały ogromnych strat, bo źle to wygląda w mediach) i podejmują inne wątpliwe z ekonomicznego punktu widzenia inwestycje (np. zakup niskooprocentowanych obligacji innych SP, które akurat są w potrzebie, lub finansowanie ich w inny sposób, aby mogły one wypłacić n-te premie związkowcom). Wg mnie ryzyko ww. zabiegów znacznie przekracza zyski z potencjalnych bonusów.

A ja mam z PPK jeden podstawowy problem - nie mam de facto żadnego wpływu na to co się stanie z moimi pieniędzmi. Mogą trafić do takiego PZU, który pomimo wszystkich swoich wad jest w mojej ocenie dobrą spółką o ugruntowanej na polskiej scenie pozycji, rozpychającą się nieco na rynkach okolicznych i generalnie dość wolno ale stabilnie się rozwijającą, a mogą do takiego Tauronu czy JSW, które bynajmniej nie służą obecnie pomnażaniu pieniędzy inwestorów (bo przecież "celem państwowych spółek nie jest zarabianie pieniędzy") i szybko się to raczej nie zmieni. O pomysłach typu podwyższenie kapitału zakładowego w PGE nawet wspominać już nie wypada. Niskie opłaty są oczywiście ważne, ale wolę zapłacić 5% od czegoś, co sensownie zarabia, niż 0,5% od czegoś, co nie zarabia. Dopóki zaangażowanie polityków w gospodarkę i wykorzystywanie giełdy i spółek SP w taki a nie innych sposób się nie zmieni, oszczędzanie w PPK uważam za obarczone wyższym ryzykiem, niż samodzielne inwestowanie na giełdzie. To już lepiej wybrać obligacje SP.

Takie wzrosty procentowe to kwestia niskiej bazy. Pytanie jakie widzisz perspektywy na rynku e-prasy, które pozwalałyby realnie zakładać takie, lub choćby zbliżone, wyniki w przyszłości (i nie chodzi mi o k/k, bardziej o r/r przez dwa-trzy lata). Pozwolę zachować sobie swój sceptycyzm w tej materii. Niektóre rzeczy się po prostu kończą, i prasa (czy - w ograniczonym ale jednak nadal zakresie - e-prasa) do nich w dużej części zalicza (niestety).

"Więc wycena godziwa e-kiosku dużo wzrosła dwa, trzy razy.. 3,60- 5,60zl" - serio? Wyłącznie z powodu zmiany właściciela? Tak z ciekawości - przeliczałeś o ile musiałyby wzrosnąć przychody i zyski, aby "wartość godziwa" spółki faktycznie osiągnęła taką wysokość? Naprawdę uważasz, że w branży, w której działa spółka, taki wzrost jest w krótkim/średnim terminie możliwy?

ok, a gdzie ta analiza?

www.rp.pl/Opinie/310089940-Wyr...

tak odnośnie spokojnej analizy wyroku TSUE dot. CHF

Cytat:
Więcej nie chce mi się tłumaczyć, bo za tłumaczenie kwestii prawnych zwykle wystawiam fv

to fajnie, ja też. I m.in. dlatego mam wątpliwości.

Nie znamy orzeczenia TSUE, nie znamy jego przełożenia na wyroki sądów lokalnych. Nawet zakładając czarny scenariusz to i tak najpierw klienci musieliby wykazać, że w ich konkretnym przypadku wątpliwe klauzule rażąco naruszają ich interesy, a w praktyce nie jest to takie proste.

Dodatkowo, jeśli dłużnikom wszystko pójdzie po ich myśli, a w ewentualnych ugodach z Krukiem nie strzelili sobie w kolano, to przy takim obrocie spraw i tak Kruk będzie miał roszczenia do zbywcy wierzytelności, którzy wg mnie są wypłacalni.

Cytat:
nagle okaże się, że z wierzyciela stanie się dłużnikiem u kredytobiorców frankowych, to trzy.


a co to za ciekawa konstrukcja prawna się pojawiła?

lesgs napisał(a):
Dlatego piszę o roli cierpliwości Chińczyków. Z kolei u nich większym zagrożeniem jest mniejsza stabilność władzy - jeżeli do władzy dojdzie inna koteria, wtedy USA mogą odzyskać przewagę. Kto wie, może zamieszanie wokół Hong Kongu jest stymulowane przez "Zachód" i nadrzędnym celem jest destabilizacja władzy w Chinach? i


Jeśli chodzi o Hong Kong - na pewno jest, wystarczy popatrzeć na wyposażenie i przeszkolenie "manifestantów". Z własnymi służbami medycznymi i wyposażeniem mechaniczno-elektronicznym do zwalczania szeroko rozumianego monitoringu. To w dużej części nie są osoby, które wyszły na przysłowiowy marsz niepodległości.

Co nie zmienia faktu, że nie widzę możliwości, aby wpłynęło ta w jakikolwiek namacalny sposób na władzę w Chinach. System (i sam obecny przywódca) jest tam tak okopany, że nie ma mowy o zmianie władzy. W przeciwieństwie do Stanów, gdzie - choć sam Trump trzyma się mocno - to Republikanie już niekoniecznie.

Jako młody (choć bynajmniej nie debiutujący) inwestor zainwestowałem w Tauron na IPO, a potem nawet trochę dokupiłem. Patrzyłem wtedy w nocy z góry na Wrocław i widząc te wszystkie światła a odkładając na bok liczby, myślałem - przecież Tauron (wówczas jeszcze spółka z siedzibą we Wrocławiu) sprzedaje znaczną część tego prądu, który pozwala miastu świecić, szpitalom i hotelom funkcjonować, ludziom żyć jak na XXI wiek przystało. Przecież w dającej się przewidzieć przyszłości prąd będzie jednym z głównych dóbr potrzebnych światu i ludziom. Przecież mając taką pozycję na rynku można kreować politykę cenową w sposób zapewniający długotrwałe i stabilne zyski. Potem zrozumiałem, że w rozumieniu naszej klasy politycznej spółki Skarbu Państwa - wbrew szumnym zapowiedziom z okresu prywatyzacji - nie mają przynosić inwestorom mniejszościowym zysku. W sumie to w ocenie SP nie ma potrzeby, aby w ogóle takie spółki przynosiły zysk. Ważne, aby "lud" dostawał prąd, aby podmiot pozostał pod wpływem SP w stopniu umożliwiającym zapewnienie odpowiedniej liczby stanowisk "swoim ludziom" i aby tą czy inną drogą dostarczał pieniądze do budżetu. Niekoniecznie z dywidendy (nawet lepiej, żeby nie, bo dywidendę dostaną wszyscy właściciele, a po co dawać "własne" pieniądze obcym?) czy podatków z zysku. I sprzedałem akcje TPE ze sporą stratą, bowiem nie widziałem przed nimi żadnej sensownej perspektywy na zmianę. I nadal nie widzę.

Tak długo, jak początkowa literka tego skrótu oznacza "Urząd", czyli aparat pomocniczy organu administracji publicznej.

@ pandorinium

+1. Dokładnie tak. Jak to powiedział jeden z czołowych polityków rządzącej partii - spółki państwowe nie są od tego, żeby przynosiły zysk. A jeśli nie są od tego, to po co ktokolwiek z zewnątrz ma kupować jej akcje?

Cytat:
słyszałem, że to prawdziwa okazja


A czytałeś ile osób na tym zarabia a ile traci? I jakie - statystycznie - masz szansę, żeby być w pierwszej grupie? Nie chcę podcinać skrzydeł ani zniechęcać, po prostu najpierw poczytaj "czy grać" a dopiero potem "jak grać".

Z natury ludzkiej. Sąsiad ma nowy telewizor/samochód, więc ja też chcę lepszy/nowszy, niech widzi, że mnie również stać. Dziecko chce (nową) konsolę/drona/quada, koleżanka wychodzi za mąż i chce zrobić "panieński", po którym innym koleżankom oczy i języki na wierzch wyjdą. Chrześniak ma komunię (i tu już zwykły rower nie wystarczy) a i na wakacje też by się wyjechało na Kretę czy inną Majorkę, a że to raz w roku to nie będę se żałował. Przecież cały rok na to tyram. No i meble w salonie też by się wymieniło, bo te mają już x lat i są niemodne.

Nie ma co gdybać skąd takie a nie inne potrzeby. One po prostu są (od dekad, jeśli nie stuleci) i osoby, które je mają, nie sfinansują ich nagle nadgodzinami czy dodatkowym źródłem dochodów. Edukacja finansowa może to zjawisko zmniejszy ale go nie zlikwiduje, a i tak zajmie to pokolenia. Dodatkowo strumień świadczeń socjalnych tylko przyzwyczaja ludzi do wyższego poziomu życia przy niższym nakładzie pracy, co przy zmniejszeniu ww. strumienia nie ograniczy cudownie oczekiwań jego beneficjentów (vide Grecja/Włochy).

@ Krewa - w kwestii odsetek nie mogę się zgodzić. Wysokość odsetek jest ograniczona przepisami KC (obecnie 10%), więc na wielu umowach pożyczek już obecnie jest wykorzystywane maksymalne oprocentowanie. Przy kosztach finansowania na rynku sięgającym w niektórych przypadkach 8+ % (oprocentowanie obligacji) takie odsetki przy dużym apetycie na ryzyko są dla branży dalece niewystarczające, stąd szukanie zarobku gdzieś indziej (w kosztach pozaodsetkowych). Przy rosnącej inflacji ten problem będzie się tylko pogarszał, co oznacza dalsze zmniejszenie apetytu na ryzyko, co oznacza jeszcze większy ścisk na rynku klientów wiarygodnych i wypychanie tych mniej wiarygodnych poza rynek (legalnych) dotychczasowych źródła finansowania.

Odnośnie niewyedukowanego społeczeństwa - tu częściowa zgoda, natomiast upieram się, że spora część klientów chwilówek nie chodzi tam, bo wpadła w sidła mistrzów marketingu finansowego, tylko dlatego, że nigdzie indziej pożyczki już nie dostała.

Cytat:
Tą ustawą Ziobro robi dobrze Skokom?


To też był mój pierwszy pomysł, ale teoretycznie one również są (obecnie) objęte zakresem tej nowelizacji. Mała poprawka na etapie Senatu, czy jednak chodzi o coś innego? Może walka polityczna i podłożenie problemu Morawieckiemu (słuchałem wywiadu z Ministrem Sprawiedliwości, który stwierdził, że pomysł tak restrykcyjnej zmiany to skutek interwencji właśnie Premiera)? A może po prostu konformizm, krótkowzroczność i zwykła głupota?

Ad 1. W takim rozumieniu tak, ale pętla zadłużenia niekoniecznie jest związana z chwilówkami. Jeśli ktoś żyje podobnie ale z wykorzystaniem 3 kart kredytowych to już jest oki? Chwilówki to ostatni (legalny) etap i jego wyłączenie nie rozwiązuje problemu.

Ad 2. To jeśli jest połowa opłaty to oznacza, że jej w ogóle nie ma? Czy jest, tylko niższa? I ile jest takich sytuacji, bo z mojego doświadczenia niewiele (ale nie jestem miarodajny, mam mało styczności z klientami chwilówek).

Ad 3. Skala (oficjalna) pewnie nie. Nieoficjalna i nielegalna, niewątpliwie niekorzystna dla konsumentów - raczej tak. Z chwilówkami jest jak z każdym produktem/usługą - jest popyt to i podaż się znajdzie.

Kakarotto - po pierwsze nie mogę się zgodzić, że chwilówki żerują na ludzkiej głupocie. Ludzie nie idą tam dlatego, że nie znają warunków. Znają, ale nigdzie indziej pieniędzy nie dostali a potrzebują, to idą. Nie pódją po chwilówkę to pójdą do lichwiarza lub do grup przestępczych. A one nie korzystają z komornika.

Po drugie - od kiedy to odzyskuje się pieniądze na koszt podatnika? Postępowanie cywilne kosztuje (opłaty). Sąd może Cię zwolnić z opłat, ale jeśli dochodzisz zwrotu pożyczonych pieniędzy, a z takiego pożyczania żyjesz, to Twoje szanse oscylują wokół zera. To tyle, jeśli chodzi o koszt uzyskania tytułu wykonawczego.

Sama windykacja komornicza kosztuje już zawsze. Nie wpłacisz zaliczki, to komornik palcem nie kiwnie. I jeśli nic nie uzyska to swoich pieniędzy (kosztów postępowania komorniczego) też już prawdopodobnie nie zobaczysz.

"Gdyby system odzysku długów nie posiadał komorników to żadnych chwilowek by nie było." - yhm. Pożyczki były zawsze, komornicy nie, więc Twój argument jest nieprawdziwy.Tylko z jakiegoś powodu społeczeństwa wykształciły system państwowego egzekwowaia (wszelakich) długów, aby móc pozbawić takiego uprawnienia sektor prywatny. I zrobiły to dla dobra dłużników, a nie przeciwko nim.

A dlaczego akurat system odzyskiwania długów miałby nie mieć prawa skorzystania z komorników, a inne branże i sektory już tak, to kompletnie nie mam pojęcia. Jeśli ktoś nie płaci za mieszkanie to właściciel ma prawo nasłać na niego komornika, czy też nie? W końcu tu i tu chodzi o odzyskanie pieniędzy.

Nie jestem delikatny i bynajmniej mnie nie uraziłeś mnie. Po prostu wskazuję, że jeśli będziesz lekceważąco traktował opinię rozmówców lub będziesz dla nich (rozmówców, nie opinii) nieuprzejmy, to wkrótce możesz nie mieć rozmówców. Ale to tak poza konkursem.

Sargon - po pierwsze, jeśli chcesz się faktycznie czegoś nauczyć, to zacznij naprawdę czytać to, co ktoś pisze.

Po drugie - jeśli chcesz, żeby ktoś kompetentny Ci odpowiadał, to bądź uprzejmy. Tylko tyle i aż tyle. Ciężko uzyskać stanowisko / informację / pomoc od kogoś, kogo obrażasz. Jeśli nie wiesz o czym piszę, przeczytaj Swój ostatni post. Na tym forum wymieniamy się opiniami ale decyzje inwestycyjne każdy podejmuje sam. Dlatego też celem nie jest przekonanie innych, że "to ja mam rację a nie Ty", względnie "ja się znam, a Ty nie". Celem jest wymiana poglądów i - być może - zwrócenie przez innych uwagi na aspekty, których ja czy ty nie dostrzegamy. To, czy uważamy je za (wystarczająco) istotne to już kwestia naszej indywidualnej oceny.

Po trzecie - poprzednie strony w tym wątku zawierają tony konkretnych informacji, danych historycznych i porównań z innymi spółkami, informacji o budżetach i finansowaniu. Odnoszę wrażenie, że deprecjonujesz wszystko, co nie jest zbieżne z Twoją wizją jako byle opinia, "pierdu pierdu" i "żaden konkret".

@Sargon - nie wiem, jak to wygląda w innych przypadkach, ale do mnie też zwrócił się parę lat temu Kruk o zwrot rzekomego długu od dostawcy wody pitnej, z którym rozstałem się jakiś rok wcześniej (przy czym odniosłem wrażenie, że nie windykowali tego prawdopodobnie jako swojego długu, lecz w ramach usługi). Napisałem do nich, że wszelkie roszczenia zostały uregulowane i obecnie (wówczas) to ja jestem wierzycielem danego dostawcy. Kruk poprosił mnie grzecznie o przesłanie jednego dokumentu po czym sam wyjaśnił temat z ww. dostawcą i nie angażował mnie dalej. Pozytywny dla mnie rezultat weryfikacji potwierdziłem później mailowo. Wszystko kulturalnie, miło i na poziomie. Dlatego jeśli Prezes mówi coś zbieżnego z powyższym nt. sposobu prowadzenia windykacji i ugodowego podejścia do Klientów (dłużników), to ja mu wierzę.

obligacje.pl/pl/a/the-farm-51-...

F51 starał się o 4,2m PLN z obligacji. Jako próg minimum ustalił 1m. Ale czas przeszły nie jest przypadkiem - ostatecznie uznał, że 700k też wystarczy. Muszą czuć ciśnienie.

@ Kasia Stefańska +1

Obecna wersja ustawy to ogromny rozrost szarej strefy i nowe lombardy na horyzoncie. Ja najbardziej obawiam się o banki z sektora consumer finance i największe firmy pożyczkowe. Szemrane firmy sprzedające chwilówki posiadające do kilku punktów sprzedaży sobie poradzą. Zanim do nich przyjdzie kontrola, która zakończy się jakimiś konkretnymi ustaleniami, to już dawno ich nie będzie. Tymczasem banki i większe firmy pożyczkowe będą musiały się stosować do nowych przepisów "na dzień dobry", co wyrzuci sporą część ich klientów poza burtę - do takich właśnie szemranych punktów.

Kompletnie nie rozumiem myśli przewodniej tej zmiany. No, chyba że za chwilę poprawką w senacie wyłączy się z zakresu jej regulacji SKOKi...

Cytat:
to, o czym piszesz będzie poprawione! (...) Będzie więcej map, więcej broni, pojazdów, trybów gry, poprawione poruszanie się i performance, więcej bajerów itd.


I na koniec każdy dostanie swoje 100 milionów. Eh, ileż to już słyszeliśmy na giedzie takich "będzie".

Parafrazując:

A o czym świadczy "zdanie działu technicznego jednej ze spółek z Big4"?

Nie rozsądzam merytorycznie ale argument, że tak twierdzi anonimowy ktoś "z działu technicznego Big4" jakoś mnie z kolei nie przekonuje. Miałem okazję wielokrotnie współpracować z pracownikami różnych szczebli z różnych spółek z magicznej czwórki i generalnie nie zrobili na mnie wrażenia nieomylnych (łagodnie rzecz ujmując).

strefainwestorow.pl/artykuly/w...

Wywiad z prezesem zarządu. W skrócie:

jest ciężko ale są szanse (Indie, Ukraina, Bułgaria). Przyczyny problemów? Zła strategia, zły marketing, niedouczeni klienci i lekarze, zacofane wszystkie kraje, w których chcielibyśmy działać (musielibyśmy edukować ewentualnych odbiorców, organy dopuszczające do użytku itd.), źli doradcy, źli wierzyciele, wszystko jest złe, tylko nie zarząd. A temu duża kasa się należy, bo przecież
Cytat:
Wychodzę z założenia, że w przypadku, w którym zarząd firmy działającej w ryzykownym modelu biznesowym jest najemny i nie jest właścicielem istotnego pakietu akcji, to ryzyko to musi być w jakiś sposób rekompensowane.
.

Kurtyna.


O najbliższych perspektywach spółki świadczy zresztą najlepiej ostatnia ewakuacja członków organów.

Niektóre z osób mających zastąpić uciekinierów po zapoznaniu się z papierami chyba również nie chcą sygnować tego swoim nazwiskiem:
Członek RN zrezygnował po 10 dniach

Aby produkt wzbudzał zainteresowanie na szerszą skalę w branży medycznej, to - poza kilkoma przypadkami większych lub mniejszych szamanów - musi mieć potwierdzoną skuteczność. Zwłaszcza na rynkach rozwiniętych. W tym przypadku dotychczasowe sygnały od specjalistów są wprost przeciwne (na potwierdzenie i źródła wystarczy przejrzeć forum wstecz).

Przepraszam, w takim razie nadwrażliwość z mojej strony.

Prezes sprzedał ok. 1,5 % swoich akcji, czyli ok. 1,5 PROMILA akcji spółki. Naprawdę. szok i niedowierzanie, że człowiek, dla którego ta firma to jedyne źródło dochodu, chce trochę gotówki dla siebie. Zamiast wrzucać prześmiewcze komentarze i wypisywać hasła wielkimi literami podawaj dane w odpowiednich proporcjach. Przypominam, że Prezes nie ma akcji w innych spółkach i pozostaje obok OFE jedynym dużym graczem w tej spółce, więc jej dobre wyniki i imię - a przez to wycena - to jego główny składnik majątku.

LUK123ASZ napisał(a):
Główne przedstawione przesłanki to dobra koniunktura,a co za tym idzie mniejsza ilość niespłacanych kredytów i mniejsze możliwości zakupu złych długów, coraz droższe pozyskiwanie kapitału, droższe pakiety wierzytelności itp. Ogólnie większość opiera się na tym, że brakuje paliwa aby rozwijać się w tempie takim jaki prognozuje zarząd.


akurat dobra koniunktura to dobre spłaty, więc to jest wg mnie na plus. Pakiety wierzytelności są droższe, bo i sprzedawane są portfele młodsze, lepszej jakości. Niepokoi natomiast faktycznie coraz droższe finansowanie długu. Wypłata dywidendy przy jednoczesnym wypłacaniu kuponu na obligacjach w wysokości Wibor + 4 to wg mnie zła decyzja, obliczona na krótkotrwały efekt/podbitkę kursu. Nie mam pojęcia komu jest on potrzebny. Wg mnie to błąd.

Jeśli chodzi o kwoty oraz wskazania typu "kupuj/sprzedaj" w rekomendacjach odbieram (prawie) zawsze je przeciwnie do wyników analityka. Ciekawsze byłyby przesłanki, ale do tych nie mam dostępu,

Źle się dzieje w państwie duńskim.

www.stockwatch.pl/przeglad-pra...

Czterech członków rady nadzorczej złożyło rezygnację. Zostało dwóch powołanych bardzo niedawno. Gotówki w kasie (ok. 1,5 m PLN) zostało na około miesiąc działalności operacyjnej. 29 maja termin wykupu obligacji (ok 10 m PLN). Napisałbym, że zrobiło się bardzo nieciekawie, ale w sumie to tak zrobiło się już dość dawno.

tratata napisał(a):
tratata napisał(a):


Dobrobyt społeczeństwa zależy od sumy dobrobytów jednostek.
Wzrost cen sprzyja wzrostowi konsumpcji i zaciągania kredytów oraz zmniejszeniu oszczędności.
Deflacja sprzyja mniejszej konsumpcji i większym oszczędnościom.
Są 3 podstawowe sposoby zarządzania swoimi pieniędzmi. Życie na kredyt, życie od pierwszego do pierwszego oraz oszczędzanie.
Najlepszym sposobem z wymienionych trzech na długoterminowy dobrobyt jednostki jest oszczędzanie.
W związku z tym najlepszym sposobem na dobrobyt społeczeństwa jest zachęcanie go deflacją do oszczędzania.


Pewno pojawią się różne zarzuty do tego myślenia. Chciałbym jednak przypomnieć Wam, że oszczędności są tożsame z inwestycjami, a długoterminowy rozwój wynika z inwestycji. Mogą go oczywiście zaburzać wynalazki jak np internet, który powstał w zasadzie bez większych kosztów a uratował na 20 lat socjalistyczne gospodarki


Wrzuciłem prawdopodobnie totalną herezję dla wielu forumowiczów i liczyłem na to że ktoś mnie wyprowadzi z błędu jeśli takowy popełniam. Skoro tak skandaliczny wpis nie zyskał żadnego odzewu to liczę na to że ma to sens


Generalnie zgadzam się z Twoimi wnioskami dot. potrzeby oszczędności ale Twój tok myślenia ma istotne wady. Tak na szybko:

Dobrobyt społeczeństwa zależy od sumy dobrobytów jednostek, ale nie jest wprost tą sumą (wówczas socjalizm z założenia mógłby nie być taki zły, a jak wiadomo z praktyki zawsze ostatecznie jest).

"Wzrost cen sprzyja wzrostowi konsumpcji" - niekoniecznie. Jeśli coś jest droższe, to kupisz tego więcej?

"Chciałbym jednak przypomnieć Wam, że oszczędności są tożsame z inwestycjami," - nie, nie są. Są powiązane ale nie są tożsame. Jeśli zaoszczędzone pieniądze schowam do skarpety albo zakopię w ogródku to w żaden sposób nie przyczynią się one do wzrostu nakładów na inwestycje. Jednocześnie mogę sfinansować inwestycję z kredytu, nie z oszczędności, więc teza nie jest logicznie prawdziwa.

Ryzyko krachu istnieje zawsze i moim zdaniem w stosunku do takich Włoch jest ono dość realne.

Jeśli chodzi o ryzyko regulacyjne to zawsze jesteśmy (nie tylko RP ale też każdy inny demokratyczny kraj) przez jakimiś wyborami, a w takim okresie - jak wiadomo - trzeba zrobić dobrze masie kosztem wielkich, złych kapitalistów. Jeśli działają oni w "nieetycznej branży", to tym lepiej (bo przecież niespłacanie długów nie jest nieetyczne, natomiast próba ich odzyskania już jak najbardziej). I takie chore pomysły jak ostatnio w Rumunii będą się niestety pojawiać. Nie wiem natomiast nic na temat odgórnej, europejskiej regulacji, która miałaby temu rynkowi jakoś szczególnie zaszkodzić, więc też mnie zastanawia ten upór funduszy do gry na krótko na Kruku. Wierzę natomiast w Zarząd spółki. Dotychczas komunikował problemy i wyzwania otwarcie i mam nadzieję, że w szafie nic nie śmierdzi.

Cytat:
czyli poziom etyki jak w bankach :)
Tu się jednak nie zgodzę. W bankach wdrażaniu i respektowaniu ustawy o kredycie konsumenckim oraz rekomendacji KNF, UOKiK, Rzecznik Finansowy itd. zdecydowanie bardziej patrzą na ręce. Zdarzają się oczywiście pomysłowe konsolidacje i kreatywne oceny zdolności kredytowej, ale są to raczej zjawiska marginalne, niż standardowe. W bankach nikt nie może sobie pozwolić na jawne łamanie/ignorowanie przepisów /stanowiska organów państwowych, bo oznaczałoby to milionowe kary, odpowiedzialność członków zarządu a docelowo potencjalnie także pozbawienie licencji bankowej, o "bzdurach" typu brak zgody na wypłatę dywidendy nie wspominając. Banki są też regularnie, kompleksowo i gruntownie kontrolowane przez KNF. W przypadku firm pożyczkowych, zwłaszcza tych mniejszych takie ryzyko jest znacznie niższe, bo zanim organ się zainteresuje i podejmie realne działania, to spółka już jest sprzedana jakiejś wydmuszce lub w ogóle jej nie ma. A co dopiero nałożyć sankcje i je potem wyegzekwować.

Ale wracając do tematu - to nie jest biznes Kruka i IMO nie powinien się w to mieszać. Jeśli taka firma nie ma co zrobić z pieniędzmi we własnym obszarze zainteresowania, to po co ściąga pieniądze z rynku (obligacje, nowe / rozszerzone linie kredytowe)?

Też mi się ten pomysł nie podoba.Gdyby chodziło o nabycie ich pakietu wierzytelności to rozumiem (jakość słaba ale pewnie cena odpowiednia), natomiast nie nabywa się biznesu udzielającego pożyczki z nastawieniem na odzyskiwanie długów, czyli z góry zakładając, że pożyczka się nie spłaci. To nie jest ich core biznes i wygląda na "ucieczkę do przodu". Inaczej wyobrażałem sobie potencjalne przejęcia. Powinni się skupić na tym, co potrafią robić dobrze (najlepiej).

Poza tym P. Zasępa "podkreślił wówczas, że Krukowi zależy na podmiocie z wysoką jakością zarządzania, niską szkodowością, wysokim stopniem profesjonalizmu i etyki zawodowej". Wonga nie spełnia żadnego z tych kryteriów. Dodatkowo sektor pożyczek konsumenckich ma przed sobą zdecydowanie słabe perspektywy. Po co Kruk do swoich własnych ryzyk biznesowych i legislacyjnych (temat ustaw w Rumunii zapewne wróci, w Polsce wybory na horyzoncie to i "masom" będzie trzeba ulżyć) dokładać nowe?

kokospl napisał(a):
Co tu sie stalo? Czy bylo jakies info?


Rumuński Trybunał Konstytucyjny zakwestionował ustawy finansowe, z których jedna biła bezpośrednio w biznes kciuka (ograniczenie kwot, które można wyegzekwować od dłużnika do dwukrotności ceny zakupu wierzytelności).

www.romania-insider.com/consti...

Informacje
Stopień: Elokwentny
Dołączył: 24 sierpnia 2017
Ostatnia wizyta: 4 lipca 2025 13:28:10
Liczba wpisów: 248
[0,06% wszystkich postów / 0,08 postów dziennie]
Punkty respektu: 16

Na silniku Yet Another Forum.net wer. 1.9.1.8 (NET v2.0) - 2008-03-29
Copyright © 2003-2008 Yet Another Forum.net. All rights reserved.
Czas generowania strony: 1,259 sek.

ocllakks
qtqcxfdf
chtqpwsr
Portfel StockWatch
Data startu Różnica Wartość
Portfel 4 fazy rynku
01-01-2017 +75 454,67 zł +377,27% 95 454,67 zł
Portfel Dywidendowy
03-04-2020 +60 637,62 zł 254,44% 125 556,00 zł
Portfel ETF
01-12-2023 +4 212,35 zł 20,98% 24 333,09 zł
quaitwbl
qtqcyarl
cookie-monstah

Serwis wykorzystuje ciasteczka w celu ułatwienia korzystania i realizacji niektórych funkcjonalności takich jak automatyczne logowanie powracającego użytkownika czy odbieranie statystycznych o oglądalności. Użytkownik może wyłączyć w swojej przeglądarce internetowej opcję przyjmowania ciasteczek, lub dostosować ich ustawienia.

Dostosuj   Ukryj komunikat