Musisz to przemyśleć i sprawdzić, czy jest to zgodne z Twoją filozofią. Podam tylko kilka punktów do zastanowienia:
leniuch napisał(a):1) Jeśli jesteś trend followererm – rebalancing jest w jakimś sensie zaprzeczeniem trend followingu. Każe sprzedawać to, co rośnie, kupować to, co spada. Pomyśl, czy tak chcesz.
Chcę ewentualnie sprzedawać to, co rośnie. Kupować tego, co spada nie chcę
leniuch napisał(a):2) Jeśli masz taką zmienność, to rebalancing też będzie bardzo bardzo „zmienny”. Zależy którego dnia go zrobisz, będziesz miał inny wynik. Nie wiem ile czasu trzymasz papiery w portfelu, ale obawiam się, że może być taka sytuacja, że będziesz sobie pluł w brodę, że właśnie sprzedałeś, a następnego dnia urosło.
Papiery średnio trzymam kilkanaście tygodni, chociaż są i kwiatuszki, które mam już rok. Czy będę pluł w brodę…jeżeli to zamierzone działanie to nie. Przecież nie sprzedaję całego pakietu tylko mniejsza część, więc pozycja dalej rośnie, tylko przyrasta mniej kapitału.
leniuch napisał(a):3) Czy rebalancing jest metodą ochrony kapitału? Można się spierać. Na pewno może zmniejszyć portfolio heat (zakładam dalej z grubsza strategię trend following" – zabierasz spółkom, które oddaliły się od SL, a dodajesz tym, które się do niego zbliżyły. Ale może lepiej jednak zmieniać SL zamiast alokacje...
SL za bardzo ruszać nie chcę – póki co ustawiam je we właściwych miejscach i tutaj bym nic nie zmieniał.
4) ... zwłaszcza, że zmiany alokacji, to koszty prowizji i poślizgi cenowe.
leniuch napisał(a):5) Wydaje mi się, że więcej dla wygładzenia krzywej kapitału (a o to tu chyba chodzi) zrobiłoby ustalanie pozycji w oparciu o ryzyko dla portfela.
Chodzi Ci o zmianę wielkości pozycji względem wartości portfela w trakcie jej prowadzenia? Jak to się robi – bo to ciekawe.
leniuch napisał(a): Jest różnica, czy masz w portfelu 20% PKO czy masz 20% BUMECHu.
Jaka jest różnica…bo zaćmę jakąś dzisiaj mam