Nowa spółka, nowa radość?
Zacznę krótko. Ja bym się od tego papieru trzymał z daleka.
1. Nie wypuszczono nowych akcji - a więc, kupony z naszych pieniędzy oddzierają właściciele dotychczasowych akcji. Nie wierzę by duża część środków, pomimo zapowiedzi, poszła na inwestycje.
2. Model biznesowy z paczkomatami uważam za poroniony pomysł. Przy obecnym rozwoju zakupów w Internecie segment dostaw stał się typową działalnością detaliczną. Kupujący będzie miał do wyboru różnych dostawców, a wybierze zawsze tych, którzy dostarczą mu towar do domu, a nie gdzieś tam. Kluczyki w kopertach i inne temu podobne rozwiązania do skomplikowana czynność logistyczna i zajmuje dodatkowy czas. Ponadto, i tak trzeba będzie mieć flotę samochodów dostawczych by towary dostarczać do paczkomatów - i to codziennie, bo nikt nie będzie chciał czekać na zakupiony towar. Za kilka lat nikt o paczkomatach nie będzie już pamiętać. Paczkomaty eliminują ich z dostawy towarów o krótkich terminach przydatności (cały segment spożywczy). Jak wejdą w dostawy o mieszanym charakterze to i tak koszty ich zjedzą bo działalność o masowym i detalicznym charakterze pełna jest drapieżców, czyhających nawet na groszowe dodatkowe zyski.
3. Usługi dostarczania korespondencji zamierają. Wszyscy korzystają z Internetu, a poza tym środki łączności bezpośredniej pozwalają wyeliminować wiele kontaktów dotychczas prowadzonych pisemnie. Zostaje korespondencja urzędowa, ale i tu urzędy same dokonają zmian - obecny koszt doręczenia z potwierdzeniem odbioru to ponad 5 zł. W skali państwa zamienia się to w setki milionów. Za kilka lat powstanie system ograniczający te koszty - a państwowa poczta może okazać się tu najlepszym - bo własnym - inwestorem.
4. Emisja następuje przed rozstrzygnięciem przetargu na kolejne lata dostarczania korespondencji sądowej. Gdyby Inpost wygrał, to po przetargu można byłoby uzyskać znacznie wyższą cenę. Dlaczego więc się tak pośpieszyli? Co jest tu dla mnie niejasnego.