Cześć, jako że jest to mój pierwszy post na tym forum, to chciałem serdecznie się z Wami przywitać.
Od jakiegoś czasu zaglądam tutaj, aby pokopać w dziale dotyczącym analizy fundamentalnej. O standingu finansowym i prognozowaniu bankructwa jest co nieco, ale raczej w starszych wątkach. Przechodząc jednak do meritum, chciałem Was zapytać o to, co myślicie na temat narzędzia bazującego na analizie wielowymiarowej, które prezentowałoby za pomocą wskaźnika syntetycznego poziom kondycji finansowej danej spółki (z głównego parkietu warszawskiej GPW) w ujęciu branżowym? Uzupełnieniem mogłoby być także wskazanie poziomu zagrożenia upadłością za pomocą kilku modeli dyskryminacyjnych.
Interesuje mnie głównie czy taka koncepcja ma sens z perspektywy inwestora indywidualnego, ale też zawodowego finansisty - zakładam, że część z Was zajmuje się finansami zawodowo. Czy takie narzędzie byłoby Waszym zdaniem w ogóle w dzisiejszych czasach przydatne, potrzebne i wartościowe?
Zakładam, że część z Was posługuje się w tym celu pewną grupą wskaźników, czy też popularnym tutaj "Altmanem". Sęk w tym, że analiza kilku wskaźników na raz może przysparzać nieco trudności interpretacyjnych i zapewne nastręcza pewne niejednoznaczności. Z kolei, moim zdaniem, "Altman" służy głównie dyskryminacji, czyli oddzieleniu potencjalnych bankrutów od potencjalnych niebankrutów. Oczywiście jest w pewnym sensie wyznacznikiem kondycji, ale nie uważam go za estymator pełną gębą sensu stricto - tzn. nie zwraca on nam w wyniku idealnego wzorca spółki pod względem kondycji finansowej.
Porównawcze metody wielowymiarowe mają tę przewagę, że z ich pomocą możemy wyznaczyć (często wyimaginowane) przedsiębiorstwo wzorcowe i obliczyć jak daleko od niego leży nasz obiekt. Wyniki można uszeregować w ranking, a także przedstawić zmianę przebiegu uzyskanego wyniku w czasie (kolejne okresy sprawozdawcze) w formie graficznej. Dzięki temu można by analizować nie tylko według cech lepszy/gorszy, ale analizować też poziom, trend, i tempo zachodzących zmian w obszarze kondycji finansowej danej spółki. Spółki można będzie porównywać nie tylko względem siebie, ale również np. względem pewnego przedziału, w którym porusza się większość obserwacji. Tyle w temacie gimnastyki umysłowej nad zagadnieniem kondycji finansowej
Tak jak wspomniałem, to nie wszystko, bo można by również postawić na predykcję bankructwa. I tutaj moje pytanie do Was. Dlaczego tylko Altman? Jak wiadomo Polacy nie gęsi i swoje modele mają. Z moich obserwacji wynika, że świetnie sprawdzają się te z horyzontem dwukresowym czyli osobna prognoza na t+1 oraz na t+2. Warto stosować kilka modeli jednocześnie co zwiększa prawdopodobieństwo wykrycia niepokojących sygnałów ostrzegawczych. Tak jak naukowa praktyka mówi, mniejszym błędem jest pomyłka i zaliczenie faktycznego niebankruta do grupy bankrutów niż przeoczenie faktycznego bankruta i zawalifikowanie go do grupy niebankrutów. A o ten drugi przypadek jest łatwiej, polegając tylko na jednym modelu. Wszak, żaden model dyskryminacyjny nie wykazuje 100% skuteczności na każdej próbie.
Okej i to byłoby na tyle przemyśleń i koncepcji. Ciekaw jestem Waszych spostrzeżeń w temacie. No i przede wszystkim czy jest o co kruszyć kopie?!
Więc teraz wracamy do początku. Czy takie narzędzie, za którym stoi taka właśnie idea i metodologia byłoby dla Was w jakiś sposób pomocne, czy przyspieszyłoby dobór potencjalnych spółek do dalszej (głębszej analizy) oraz czy zainteresowałoby Was na tyle, aby skorzystać z niego na zasadach komercyjnych... czyli rynkowych
Ja jestem w stanie się poświęci tylko pytanie czy jest sens?