opennetpr napisał(a):Zaciekawił mnie ten temat coś więc postanowiłem pójść sobie tym tropem. Więc chciałbym wpierw zadać parę pytań, jakie są uznane międzynarodowo metody wyceny spółki ? Czy któraś z polskich ustaw, mówi o metodach wyceny wartości spółki dopuszczalnych i jakich ?
Nie mówi. Ustawodawca nie zajmuje się wartością spółek. Skarb Państwa interesuje tylko to, żeby spółki płaciły podatki, cła i inne daniny, i nie waliły na VAT.
Metody są wypracowane przez finansistów i kapitalistów. Sam je znalazłeś i opisałeś. Skrótowo od najbardziej konserwatywnej do najbardziej życzeniowej: majątkowa (likwidacyjna), odtworzeniowa, porównawcza, przepływowa.
Cytat:Moje wnioski są takie: "nie podobać się inżynieria finansowa".
Ja tylko dodam, że inżynieria opiera się na dwóch kardynalnych elementach: premia i lewar. Jeśli znajdziesz biznes, który daje powiedzmy 13% w skali roku (nie ważne czy z produkcji z zapałek czy z kupna ziemi i jej trzymania), a koszt pieniądza jest 10%, to masz 3% zysku ekonomicznego i zaczynasz działać: wkładasz mikrokapitał i go lewarujesz na maksa. Inwestujesz 100 zł, a pożyczasz jak nawięcej, powiedzmy 1200 zł. Z kapitału 1300 zł wykręcasz zysk 169 zł, spłacasz odsetki od pożyczki czyli 120 zł i zostaje Ci 49 zł -> zwrot z kapitału własnego 49%.
Piękne, nie? Problemem jest dostarczenie zabezpieczenia pod pożyczkę.
Dlatego w praktyce inżynieria często sprowadza się do nie całkiem legalnego i z pewnością mało etycznego procederu poszukiwania źródeł pieniądza tańszego niż poziom rentowności, przez kilkukrotne zadłużenie tych samych aktywów. Oraz maskowaniem rzeczywistych wyników przed akcjonariuszami.
Cytat:Przecież w wyniku połączenia wartość spółki jakaś tam przynajmniej teoretycznie nie powinna spadać, a przecież nawet połączenie daje możliwości oszczędności więc przyszłych zysków. Skoro to takie korzystne dla akcjonariuszy Vistuli to czemu kurs spada? Ano spada, bo na chłopski rozum, wartość księgowa spółki na akcję w wyniku połączenia spada i bęc.
Widocznie WK/A, jest złym miernikiem wartości spółki, skoro nie oddaje tak oczywistego faktu, że powinno rosnąć a spada.
Zatrzymaj się i nie idź dalej dopóki nie oswoisz się z myślą: pęczek drutu ma taką samą wartość czy leży obok cegły, czy kilometr od niej. I cegła też.
Nie jest ważne czy spółki są połączone czy nie. Jeżeli nie ma kosztów transakcyjnych (a zawsze jakieś są) to przed i po połączeniu wartość wewnętrzna (a księgowa już na pewno) jest taka sama.
Natomiast wartość jako taka może być większa i może być mniejsza, np.:
1. Masz osobno ryzę papieru wartą 10 zł i butelkę wody wartą 2 zł. Jeśli je połączysz to otrzymujesz mokry papier wart 0 zł. W procesie łączenia zniszczyłeś wartość.
2. Masz osobno klucz wart na złomie 1 zł i osobno zamek wart na złomie 10 zł. Nic innego nie możesz z nimi zrobić. Ale jeśli połączysz to otrzymujesz system bezpieczeństwa chroniący drzwi przed otwarciem z zewnątrz warty np. 50 zł. W procesie łączenia utworzyłeś wartość.
Cytat:Cytat: "metoda dochodowa z zastosowaniem zdyskontowanych przepływów pieniężnych, polegała na zdyskontowaniu przyszłych przepływów pieniężnych spółek średnioważonym kosztem kapitału oszacowanie wartości metodą dochodową zostało oparte (...) na prognozach finansowych.", które nomen omen zostały później odwołane ze względu właśnie na połączenie. "Metoda rynkowa polega na analizie średnich notowań...." Cytaty pochodzą z raportu stosunku wymiany akcji sporządzonego na potrzeby połączenie i można sobie ściągnąć go. Wystarczająco dużo skomplikowanych terminów, które ciężko zrozumieć, by wyglądało to bee (zwłaszcza prognozy zysku, wypał niesamowity).
Robiłem takich wycen kilka. I za każdym razem było tak, że regulując drobniutkie i niepozorne procenciki na wejściu, otrzymywało się wielkie różnice kwot na wyjściu. Taką wycenę można zrobić od zera do plus nieskończoności, jak sobie Klient życzy.
Cytat:Raport oszacowania mógłby ktoś ocenić, bo uważam go za arcydzieło

, nie jestem znawcą, ale coś takiego napisać cudo i to całkiem profesjonalne jak się zdaje laikowi, no no... Swoją drogą metoda wyceny co by było gdyby było jest dość interesująca. Bardziej miarodajna wydaje się cena rynkowa, aczkolwiek ta miarodajność nie uwzględnia chyba pozostałości po czasach hossy, ale dobrze oddaje subiektywne postrzeganie spółki w tamtym okresie, choć nie wiem na ile ma ono wspólnego z rzeczywistością, patrząc na zysk za dwa kwartały.
Napisali i pieniądze wzięli, choćby po to, żebyś się zachwycał i stwierdził "No nie, nic nie rozumiem, widać to mądre a ja głupi, więc pewnie mają rację".
Ciężki orzech do zgryzienia. Ale jak się przejedzie walcem to żaden orzech nie wytrzyma. A takim walcem są dwa pytania:
1. Czy połączone spółki będą miały większe przychody niż przed połączeniem? Dlaczego?
2. Czy połączone spółki będą miały mniejsze koszty niż przed połączeniem? Dlaczego?
(W języku inżynierii są to pytania o synergie; swoją drogą kolejne słowo-klucz, które mało kto rozumie, a wielu używa.)