Określenie „dywersyfikacja inwestycji” po raz pierwszy pojawiło się około 50 lat temu, w opublikowanej przez Harryego Markowitza pracy o teorii portfelowej. Główna teza postawiona przez autora publikacji zaprzeczała dotychczasowym praktykom podejmowania decyzji inwestycyjnych w oparciu o maksymalizację zysku. Wprowadzała nowy element do procesu decyzyjnego – bezpieczeństwo. Markowitz radził poszukiwać inwestycji, które nie tylko przyniosą zysk, ale również zminimalizują ryzyko. Niestety, dywersyfikacja ogranicza jedynie ryzyko specyficzne, a nie systematyczne.
Ryzyko specyficzne tkwi w samym przedsięwzięciu inwestycyjnym i jest odmienne dla każdego z przedsięwzięć. Zależy od cech charakterystycznych dla danej inwestycji. Źródłem tego ryzyka są czynniki mezogospodarcze i mikrogospodarcze. W celu zmniejszenia ryzyka systematycznego inwestorzy darzą do uwzględnienia dywersyfikacji produktów w projektach. Zalicza się tutaj: ryzyko techniczne, marketingowe, efektywnościowe, itp. A zatem dobrze jest dywersyfikować, bo jak budownictwo nie wzrośnie to może sprzedaż detaliczna pójdzie w górę

.
Ryzyko systematyczne to ryzyko wywołane ogólnymi warunkami gospodarowania (rynkowymi, branżowymi, politycznymi, społecznymi, prawnymi) i dotyczące wszystkich przedsięwzięć inwestycyjnych realizowanych w danym regionie, czy kraju. Podmioty gospodarcze nie maja na ogol na nie bezpośredniego wpływu. Do ryzyka systemowego zaliczamy: ryzyko finansowe ( ryzyko walutowe, ryzyko stopy procentowej, ryzyko inflacji), ryzyko polityczne, prawne, regionalne i branżowe. Czyli jak już się porządnie wali to wszystko

.