Sprowadzanie wszystkiego do deflacji to raczej nadmierne uproszczenie problemu. Niby taki fund jeden z drugim przykładowo sprzedaje polskie akcje i kupuje niemieckie obligacje bo się boi deflacji ? Dość śmiała teza. Nie zrozumiałeś. Presja deflacyjna nie jest równoznaczna z deflacją. Presja deflacyjna w warunkach nadmiernego zadłużenia może do deflacji prowadzić, jesli bank centralny niczego nie bedzie robić. Spróbuję to wyjaśnić. To bedzie mocno skrótowe, trochę uproszczone i po amatorsku, dlatego znających się na rzeczy proszę o wyrozumiałość.
Załóżmy, że mamy banki, ktore zainwestowały duże pieniądze w złe aktywa (niech bedzie, że np. greckie obligacje). Przecena tych aktywów powoduje, że bank wszelkie roszczenia wierzycieli i depozytariuszy albo musi pokryć z kapitału własnego, albo musi sprzedać część posiadanych aktywów i uzyskane pieniądze im przekazać. Dopóki to tylko możliwe, bank wybierze to drugie.
Jeśli takich banków jest dużo (tak, jak obecnie) to wszyscy sprzedają posiadane aktywa, ktore tanieją, a zebrany z rynku pieniądz przekazują swoim wierzycielom.
W efekcie rośnie cena pieniądza względem aktywów (akcji, towarów itd) czyli pojawia się presja deflacyjna. Utrzymująca się dłuzej presja deflacyjna prowadzi do deflacji. Presji deflacyjnej towarzyszy niechęć banków do udzielania pożyczek (bo wiele z nich nie ma z czego udzielic nowych kredytów).
Silna presja deflacyjna może doprowadzić do zapaści deflacyjnej - wtedy gospodarka wchodzi w ostrą recesję, "nikt" nie chce pożyczać pieniędzy, ale wszyscy chcą je oszczędzać i gromadzić.
"Towar niczym - gotówka wszystkim".
Spadają wszelkie agregaty pieniężne,mocno rosnie bezrobocie itd. Ku temu zmierzaliśmy w II połowie 2008 roku; jesień 2008 to była właśnie silna presja deflacyjna, prowadząca do deflacji i później w kierunku zapaści deflacyjnej.
Tu wkroczyły banki centralne. Banki centralne mają uprawnienia do emisji specjalnych "obligacji" (dziś w formie elektronicznej) bankom komercyjnym. Taka obligacja jest przez bank komercyjny traktowana jak dodatkowy pieniądz, co pozwala bankowi udzielić nowych pożyczek tym, którzy o nie poproszą, albo złożyć ją...w depozycie w banku centralnym, jesli boi się udzielić kredytu. Na czas kryzysu banki centralne wprowadziły oprocentowanie takiego wkładu do BC (np FED 0,5% w skali roku).
Tak działa słynna "prasa drukarska".
Zagrożone banki zrobiły i jedno (udzieliły nowych pożyczek) i drugie (uciekły z częścią pieniędzy do bezpiecznego BC)
Gdy wiele banków udziela nowych pożyczek dzięki nowo otrzymanym"obligacjom" z BC, pieniądz na rynku "tanieje" - pożyczając go płacisz mniejsze odsetki. Jednocześnie mając "dodatkowy pieniądz" (ową obligację z BC) bank komercyjny nie musi sprzedawać aktywów, wzglednie może to robić na o wiele mniejszą skalę - słabnie więc presja deflacyjna. W ten sposób "drukowanie" przez BC obniża cenę kredytu.
Jeśli teraz BC kończy swój program "drukowania", presja deflacyjna znowu narasta, bo banki zagrożone utratą płynności znowu aktywnie sprzedają aktywa.
Rośnie też cena kredytu (bo maleje ilość chętnych do jego udzielenia), na którą wrażliwi są mocno zadłużeni lub ci, którzy inwestują z wysokim lewarem. np. hedge fundy.
Niech będzie jakiś niemiecki hedge (HF), inwestujący w polskie obligacje. Najprostszą strategią HF jest tzw. interest rate carry trade, czyli "pożycz taniej i zainwestuj w lepiej oprocentowane".
Niech nasz HF chce kupić polskie obligacje na 4% rocznie. Co musi zrobić? Załóżmy, ze dysponuje 1 mln EUR własnych funduszy. Gdyby wpakowal je wprost w polskie obligacje, dostanie za to tylko 4%/rok (nie licząc ryzyka kursowego).
Cechą HF jest inwestycja z lewarem pozyczonych pieniędzy, często wielokrotnie przekraczających wkład własny. Nasz HF pożycza w banku na 2% rocznie na oprocentowanie zmienne 10 mln EUR. Teraz inwestuje już 11 mln EUR, ale tylko 1 mln ma tu własny, ma więc lewar 1:10. Jednocześnie musi bankowi oddać 200 tys EUR, jeśli inwestycja trwać będzie rok.
Ma za to szanse zarobić 440tys EUR (bez ryzyka kursowego). Czyli jego zwrot z inwestycji po roku wyniesie 240 tys EUR (bo musi oddać odsetki bankowi), a więc 24%.
Może zarobić więcej, jeśli złoty się umocni do EUR, lub mniej, jeśli osłabnie do EUR - to daje ryzyko kursowe.
Nagle jednak, wskutek zakończenia programu drukowania przez BC, rośnie rynkowa cena pieniądza (stawka Euribor), w efekcie bank komercyjny podnosi oprocentowanie kredytu naszemu HF do 2,5%. Oznacza to (w dużym uproszczeniu), że nasz HF musi już oddać nie 200 tys, a 250 tys EUR.
Mając pogorszone warunki kredytowania, HF decyduje się sprzedać część polskich obligacji, zamienić PLN na EUR i oddac część pożyczki. Poniewaz to samo robi wiele innych HF, więc: spada cena polskich obligacji (rośnie ich oprocentowanie) i słabnie PLN w relacji do EUR. Ponieważ HF się spieszy (ratują swój zysk), więc biorą EUR z rynku po cenie "jak leci".
Podaż EUR na polskim Forex'ie jest niewielka, bo pochodzi tylko od polskich eksporterów ( nie ma napływu nowych pieniędzy od zagranicznych instytucji finansowych, inwestujących w papiery skarbowe w Polsce, bo wzrósł koszt kredytu), więc HF przyczyniają się do gwałtownego osłabienia PLN'a
w momencie zmniejszania się płynności w obszarze Euro.
A ponieważ zmiany są gwałtowne, więc jeszcze więcej HF decyduje się na sprzedaż polskich obligacji i złoty mocno traci (po kilka - kilkanaście groszy/sesję wobec EUR).
Nasz HF sprzedaje całość polskich obligacji, a za "uratowany" zysk kupuje Bund'y (niemieckie obligacje skarbowe) na 3% rocznie - zarabia mniej, ale bez ryzyka kursowego i bez ryzyka wypłacalności (gdyby kupił np. hiszpańskie obligacje)
Dopiero zapowiedź kolejnej fali luzowania przez BC powstrzymuje HF przed dalszą wyprzedażą - EUR wraca do polskich obligacji, w efekcie umacnia się złoty i rośnie cena polskich obligacji(spada oprocentowanie).
Tak to w uproszczeniu wygląda. W rzeczywistości HF mają duzo wyższe lewary i są dużo czulsze na ryzyko kursowe.
A co to ma wspólnego z oświadczeniami szefa partii Syriza w Grecji? No właśnie...
"Kupuj akcje, ilekroć zobaczysz na wykresie Wiewiórkę, siedzącą na ramieniu Clowna. To się nazywa Analiza Techniczna" - Dilbert (Scott Adams) :-)