Temat:
JSW
Aticzek napisał(a):Tak w ogóle to można sobie porównać CDR do JSW, ilość akcji podobna, to tyle podobieństw, CDR bardzo marne zyski, na poziomie średnio 90mln kwartalnie rok 2022, cena 124zł za akcję C/Z 36, spółka nie odnosi sukcesów, ma same wtopy, wręcz jest pośmiewiskiem w arod graczy, pomijając W3, wszystko inne to klapa, CP2077 oszukali inwestorów i graczy. Co nie stoi na przeszkodzie pompować balona do niebotycznej wyceny
JSW co kwartał zysk przekraczający miliard, potężne przedsiębiorstwo wyceniane jak bankrut. Ktoś i coś jest tu chore... Masz oczywiście rację, sam mam akcje JSW. Jednak paradoksalnie CDR w długiej perspektywie ma szanse na to, aby stać się potężną gamingową korporacją (jeśli będzie lepiej zarządzany, a kolejne duże premiery będą udane), a JSW w długiej perspektywie ma spore szanse na to, aby stać się bankrutem pod światłym zarządem SP. Przy czym mówię tutaj o naprawdę długiej perspektywie.
|
|
Temat:
PYRAMID
Vox napisał(a):koszt gry dużo dużo niższy niż wychodziło z moich obliczeń. na zapasach 6 mln ++, a gra kosztowała tylko 2 mln, pomimo tego ze robili ja tyle lat. nie wiem jak to możliwe. 2 mln na 6 lat produkcji... to 333 tysiące złotych rocznie. Grę robiło 2 programistów?
ESPI raczej da pożywkę do dużej podbitki w poniedziałek. I może o to tutaj chodziło?
Prędzej kilku, ale np. na 1/8, 1/4, 1/2 etatu i nie byli to ci sami ludzie przez cały okres produkcji. Alternatywnie prace nad grą przypominały sztafetę, gdzie projekt trafiał po kolei do specjalistów od określonej sfery gry np. najpierw ktoś projektował same założenia rozgrywki i "metę" gry, potem ktoś zrobił jakieś grafiki tudzież wizualizację przedstawiające planowany wygląd gry, potem ktoś przeniósł mechanikę na jakieś grywalne demo ze szczątkową grafiką, potem ktoś dopracował grafikę, potem ktoś inny dograł dźwięki itd. Przez cały ten okres ktoś to wszystko nadzorował. Pewnie efektywnie wychodził z tego 1, maks 1,5 etatu.
|
|
bginvest napisał(a):Puszczą bubla, żegnam te papiery na zawsze. (...) Średniak to nie w stylu Redów, więc taki scenariusz jest dla mnie mało prawdopodobny. A kiedy oni wydali złą grę? Wiedźmin 1, 2 i 3 były dobrymi grami, oba dodatki do Wiedźmina były dobre. Wojna Krwi była dobra (chociaż nie odniosła wielkiego sukcesu), Cyberpunk 2077 był dobry. Brak tu złych gier i średniaków. Oni wydają same bardzo dobre gry. Problem w tym, że Cyberpunk 2077 był w chwili premiery dobrą, ale strasznie zabugowaną i niedokończoną grą. Gra może być słaba, ale pozbawiona bugów i zabugowana chociaż dobra. O bugi i niedopracowanie bym się nie martwił. Po pierwsze sparzyli się już na premierze Cyberpunka 2077, więc teraz będą się bardziej pilnowali, aby nie powtórzyć tej wtopy. Po drugie to jednak duże DLC - jednak pod względem technicznym czymś trudniejszym jest stworzenie bazowej gry niż DLC do tej gry. Tu bardziej się rozchodzi o to czy to DLC będzie dobre czy złe. Według mnie będzie dobre. W Polsce w latach 90' i w pierwszej dekadzie XXI wieku popularne były papierowe gry rpg. Mamy w Polsce dziesiątki tysiące 25-50-latków, którzy w młodości byli mistrzami gry albo graczami (często grając do dziś) i tylko jedną firmę, która jest w stanie zapłacić za wymyślanie przygód rpgowych spore pieniądze. Kreatywności starczy tutaj jeszcze na kilka tytułów.
|
|
Ja bym powiedział, że obecnie większość inwestorów jest raczej zaniepokojona albo wprost przestraszona. Ledwo co skończyły się problemy z pandemią (ale skutki zawirowań wciąż są odczuwalne), mamy inflację, cykl podwyżek stóp, największą w Europie wojnę od 1945 r., bankructwa małych banków w USA, rynek nieruchomości w Chinach chwiejący się w posadach, ryzyko recesji, w Polsce spadek siły nabywczej przeciętnego gospodarstwa domowego w ciągu ostatniego roku, coraz głupsze pomysły polityków - powiedziałbym, że nie ma tu zbyt wiele optymizmu, a wszystkie te czynniki są już zasadniczo w cenach. Polskie akcje są tanie, w USA gdyby z indeksów usunąć największe korporacje technologiczne (Meta, Tesla, Alphabet, Apple, Amazon) to też wykresy indeksów by inaczej wyglądały. Większość rynku jest tam od dawna w bessie.
Ludzie w 2022 r. ładowali raczej kase na obligacje antyinflacyjne albo lokaty, względnie w nieruchomości, a nie w akcje czy fundusze akcyjne.
Gdzie to wszystko miałoby spadać? Gdyby skorygować WIG i WIG20 o inflacje to by się okazało, że w cenach realnych nie jesteśmy daleko od covidowych dołków.
Wcześniejsze krachy miały miejsce w różnych realiach, ale to zawsze było coś w stylu spadania ze szczytu, gdy wyceny były napompowane.
A dzisiaj, przynajmniej w Polsce, jest dość tanio, a największa polska spółka ma c/wk na poziomie 0,47, a c/zo na poziomie 1,5. Gdzie to ma spaść? Tzn. spaść może. Nie zdziwi mnie poziom 55, 53 czy nawet 51 zł. Ale to jeszcze nie krach. Albo takie PZU, ze wskaźnikami niewiele gorszymi.
|
|
Temat:
JSW
Głupie... i dlatego może wejść.
Rząd szuka pieniędzy na rozdawanie. Skąd je wziąć? Np. od spółek. To jest ten sam casus co z KGHM, tylko bardziej bezczelny. Rząd czerpał z KGHM uczciwy zysk w postaci dywidend. Był tylko jeden problem. Do Skarbu Państwa trafiało tylko około 1/3 dywidendy, bo taki jest udział Skarbu Państwa w tej spółce. Rząd rozwiązał problem podatkiem miedziowym. I nagle wysokość dywidend spadła drastycznie. Teraz wyciąga już pewnie koło 80% zysku, mimo posiadania 1/3 udziałów.
Podatek od nadmiarowych zysków to jeszcze bardziej bezczelny skok. Bo ponownie rząd chce wyciągnąć kasę z dywidend, ale polityków boli, że z tylu miliardów do podziału trafi do nich tylko ułamek całej kwoty, a reszta trafi do inwestorów. Podatek pozwala zagarnąć większą część tych pieniędzy, minimalizując udział inwestorów.
A wakacje kredytowe? Przecież to jest jeszcze większy absurd niż podatek od nadmiarowych zysków. Bo podatek od nadmiarowych zysków polega na tym, ze rząd pobiera jakąś kwotę, a potem sam wydaje. Wakacje kredytowe natomiast przewidują bezpośredni transfer od inwestorów na rzecz wyborców partii, bez pośrednictwa w postaci urzędu skarbowego. Kuriozum na skalę światową. A im ktoś bardziej lekkomyślny, tym więcej zyskał.
|
|
Temat:
JSW
Takie gadanie o podatku już samo w sobie jest przekrętem. Można spokojnie założyć, że trochę ludzi pośrednio lub bezpośrednio powiązanych z rządzącą partią, zaczynając od Sasina, doskonale wie czy ten podatek wejdzie w życie, czy nie i w jakim kształcie. Można sobie tak gadać o podatku i gadać, bez realnego zamiaru jego wprowadzenia albo z zamiarem wprowadzenia w jakiejś niskiej wysokości. No i w tym samym czasie można kupować akcje potencjalnie dotkniętych nim spółek. Oczywiście nie mogą tego robić osobiście politycy, ani osoby z nimi powiązane np. bliskimi więzami rodzinnymi, ale wszyscy pozostali już jak najbardziej.
A potem cyk - podatku nie będzie i 100% zysku...
W cywilizowanym kraju żadne tego rodzaju podatki nie byłyby planowane. A jeśli już przyjmiemy, że wprowadzenie takiego podatku jest zasadne, to powinna pewnego dnia po 17:00 paść informacja że rząd chce wprowadzić taki podatek wraz z publikacją projektu konkretnej ustawy, z jasną deklaracją ze proces legislacyjny rozpocznie się za miesiąc, a skończy planowo za 3 miesiące, a przewidywany czas wejścia w życie to XX.XX.XXXX. I wszyscy wiedzieliby na czym stoją, mając 99% pewność że coś takiego wejdzie w kształcie zbliżonym do projektu.
|
|
Temat:
PZU
Moim zdaniem PZU może pozytywnie zaskoczyć w kolejnych latach. Generalnie likwidacja szkód wygląda tak, że najpierw się wypłaca jakieś grosze, a na dochodzenie reszty poszkodowani mają minimum 3 lata od wypłaty tych ochłapów, a czasem nawet i dłużej, ale nie będę się wdawał w szczegóły. Postępowania sądowe trwają 1-3 lata.
Covid-19 to mniej kolizji i wypadków podczas okresów lockdownów. Ta mniejsza szkodowość będzie pozytywnie wpływała na ilość dopłat do odszkodowań (z punktu widzenia PZU) przez jakieś 6 lat od lockdownów, ale to ma malutkie znaczenie.
Naprawdę istotne jest to, że właśnie mocno zaostrzono przepisy dotyczące wykroczeń drogowych. To zaostrzenie przepisów łącznie z powiązaniem wysokości składek OC z ilością punktów karnych wpłynie na pewno na spadek ilości szkód. Czy to będzie spadek o 10 czy 20% i w jakim terminie to nastąpi - nie wiem. Jednak może się to przełożyć na wzrost zysków całego sektora.
Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę.
|
|
Vox napisał(a):raczej wyglada to na zakonczenie konfliktu. Ukrainskie spolki rosna +15, +20% Putin wymieka, sankcje go najwyrazniej dobily: Cytat: News Putin: There are certain positive shifts in talks with Ukraine
Remarks by Russian president, Vladimir Putin
Justin Low Friday, 11/03/2022 | 12:23 GMT+1 W poniedzialek może byc juz po wszystkim Wątpię. Rosja rozpoczęła wojnę i wtopiła przy pierwszym szturmie. Reputacja została bezpowrotnie utracona, sankcje zostały nałożone, podobnie jak gigantyczne straty finansowe i materiałowe. Myślę, że obecnie Rosjanie się przegrupowują, ściągają rezerwy skąd się tylko da i spróbują przeprowadzić ofensywę jeszcze raz, tym razem biorąc pod uwagę silny opór Ukrainy i starając się uniknąć poprzednich błędów. Po prostu po takiej kompromitacji i stratach opłaca się po prostu spróbować ponownie, bo już dużo więcej do stracenia nie ma. Putin musi wywalczyć coś co będzie mógł sprzedać, jako sukces, bo inaczej jego władza może się szybko skończyć.
|
|
Cytat:To tylko element gry udawania wariata. W ich działaniu nie ma żadnego wariactwa jest zimna kalkulacja i wyrachowanie. Ten obraz wariata ma ułatwić działanie. Nie wierzę w to od dawna. Zgodzę się natomiast, że skala inwazji zaskoczyła świat. Natomiast odpowiedź Ukrainy i świata zaskoczyła Rosję.
Gdyby Putin i jego klika kalkulowali na zimno to nie atakowaliby Ukrainy, a już na pewno nie w taki sposób. Dla mnie osobiście zaskoczeniem jest skala oporu Ukraińców, ale wiele osób które z Ukrainą mają większą styczność uprzedzało mnie już kilka miesięcy temu że wbrew moim twierdzeniom mieszkańcy wschodniej Ukrainy będą walczyć. Putin nie wiedział jakie są tam nastroje po wydarzeniach z 2014 roku? Nie ogarnął, że ci ludzie nie chcą, zostać drugim Donieckiem i Ługańskiem, nawet jeśli przed 2014 rokiem mieli do Rosji sentyment i pozytywne nastawienie? Jakoś moi znajomi, którzy mają bliskie kontakty z Ukraińcami taką świadomość mieli i Putin mający do dyspozycji służby wywiadowcze też powinien mieć, mimo że ja jej nie miałem. Ukraińcy przeszkolili całą masę żołnierzy piechoty, znaczny odsetek z nich ma doświadczenie bojowe, dysponują sporą ilością lekkiego sprzętu przeciwpancernego i przeciwlotniczego, mieli czas aby się na nim przeszkolić. Informacje na ten temat były w telewizji. Amerykanie i Brytyjczycy dostarczali sprzęt w świetle jupiterów. Ukraińcy mieli wsparcie instruktorów zachodnich. Trzeba być na serio odrealnionym, aby atakować tak skromnymi siłami i w taki sposób, jak to uczyniono tj. nieosłanianymi kolumnami pancernymi poruszającymi się po drogach. To było dość jasne, ze jeśli Ukraińcy będą stawiać opór to zajęcie jakiegokolwiek dużego miasta będzie cholernie trudne. Skala zachodnich sankcji też nie jest dla mnie jakimś szczególnym zaskoczeniem. Ludzie, którzy nie wierzyli w rosyjski atak na dużą skalę, mimo tego że od kilku miesięcy wszystko po kolei wskazywało, ze nastąpi nie wierzyli w niego właśnie z tego powodu, że to kompletnie absurdalny pomysł we wszystkich aspektach poza kwestiami dumy narodowej z poszerzenia terytorium. Po pierwsze wiadomym było, że skończy się to kastastrofą gospodarczą wynikającą z sankcji i wysokich kosztów prowadzenia wojny. Po drugie wiadomo było, że nie będzie to spacerek dla rosyjskiej armii, mimo że każdy zakładał że Rosja wygra, chociaż nikt się nie spodziewał, że Rosjanie będą tak nieudolni - jednak mocarstwowa propaganda Rosji robiła swoje. Po trzecie wiadomo było, że kwestie gospodarcze i ew. trudności militarne mają potencjał, aby zachwiać reżimem a nawet go zmieść. I o ile Ukrainę da się podbić, a Rosjanie jakoś zniosą sankcje to kompletnie nie rozumiem, jak oni chcieliby okupować Ukrainę. Czym? I jak? Za co? Przecież utrzymanie tego terytorium będzie generowało koszty i wymagało posłania tam licznej kadry. Kadry, która może być potrzebna do tłumienia potencjalnych wystąpień Białorusinów i samych Rosjan. To jest dla mnie największa zagadka. Powiedzmy, ze wygrają - i co dalej? To, ze władze rosyjskie kierują się jakąś zimną kalkulacją i wyrachowaniem oraz, że w tym szaleństwie jest jakaś metoda to element... ich własnej propagandy. Król jest nagi. To jest po prostu banda szaleńców, a cała ta akcja nie ma żadnego sensu poza względami godnościowymi, z których wszyscy w Europie poza Rosją już zdążyli się wyleczyć.
|
|
Temat:
CREOTECH
Prosiłbym moderację o połączenie tematów o Creotech Instruments S.A., bo założyłem temat nie wiedząc, że już istnieje (mimo, ze miałem go w polubionych wątkach...). Creotech ogłosił Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Wśród projektów uchwał jest taki, który wskazuje na to, ze spółka chce się przenieść z NC na GPW: www.bankier.pl/static/att/ebi/... Uchwała nr 3 Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia spółki pod firmą Creotech Instruments spółka akcyjna z siedzibą w Piasecznie z dnia 18 listopada 2021 r. w sprawie ubiegania się o dopuszczenie i wprowadzenie akcji zwykłych na okaziciela serii A, B, C, D, E, F, G oraz H spółki do obrotu na rynku regulowanym prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. § 1. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Spółki, działając stosownie do art. 27 ust. 2 pkt 3a ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych, postanawia o: 1) ubieganiu się o dopuszczenie oraz wprowadzenie: 1.000.000 (jeden milion) akcji zwykłych na okaziciela serii A, 62.752 (sześćdziesiąt dwa tysiące siedemset pięćdziesiąt dwa) akcji zwykłych na okaziciela serii B, 67.300 (sześćdziesiąt siedem tysięcy trzysta) akcji zwykłych na okaziciela serii C, 102.000 (sto dwa tysiące) akcji zwykłych na okaziciela serii D, 71.000 (siedemdziesiąt jeden tysięcy) akcji zwykłych na okaziciela serii E, 68.000 (sześćdziesiąt osiem tysięcy) akcji zwykłych na okaziciela serii F, 30.180 (trzydzieści tysięcy sto osiemdziesiąt) akcji zwykłych na okaziciela serii G, 185.000 (sto osiemdziesiąt pięć tysięcy) akcji zwykłych na okaziciela serii H (dalej łącznie „Akcje”), do obrotu na rynku regulowanym, prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. („GPW”), po spełnieniu stosownych, wynikających z właściwych przepisów prawa i regulacji GPW, kryteriów i warunków umożliwiających dopuszczenie oraz wprowadzenie Akcji do obrotu na tym rynku; 2) przeniesieniu na rynek regulowany prowadzony przez GPW wszystkich Akcji, notowanych w alternatywnym systemie obrotu na rynku NewConnect. § 2. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Spółki upoważnia niniejszym Zarząd Spółki do podjęcia wszelkich niezbędnych czynności prawnych i faktycznych, zgodnie z wymogami określonymi w przepisach prawa oraz regulacjach, uchwałach i wytycznych GPW, Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych S.A. i Komisji Nadzoru Finansowego, związanych z: 1) złożeniem wniosków, dokumentów oraz zawiadomień do Komisji Nadzoru Finansowego; 2) ubieganiem się o dopuszczenie oraz wprowadzenie Akcji do obrotu na rynku regulowanym prowadzonym przez GPW; 3) złożeniem, o ile będzie to konieczne, wniosku o wykluczenie Akcji z obrotu w alternatywnym systemie obrotu na rynku NewConnect prowadzonym przez GPW. § 3. Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.
|
|
Temat:
CREOTECH
Akurat w tej spółce udział Skarbu Państwa to zaleta. Udział Skarbu Państwo to problem, gdy Skarb Państwa jest akcjonariuszem większościowym. Tutaj udział Skarbu Państwa to tylko potwierdzenie tego, że spółka może liczyć na wsparcie rządu w przyszłości. Chodzi o wsparcie, które może mieć różną postać np. dotacji, zamówień dla armii albo innych instytucji państwowych, wsparcie polskiego rządu i dyplomacji w nawiązywaniu współpracy z podmiotami międzynarodowymi itd. To logiczne, że każdemu rządowi w Polsce będzie zależało, aby tego rodzaju firmy istniały i się rozwijały, bo jeśli Polska ma wejść gospodarczo na wyższy poziom to potrzebuje właśnie tego rodzaju innowacyjnych firm związanych z nowymi technologiami. Każdy rząd zresztą sporo mówi o wspieraniu innowacji - no i proszę bardzo. Jest okazja.
|
|
Temat:
CREOTECH
Co mi tam. Po 12 latach na forum chyba nadszedł czas na założenie jakiegoś tematu. 12 października 2021 r. na NewConnect zadebiutowała chyba pierwsza spółka na polskim parkiecie z branży kosmicznej. Debiut można chyba uznać za udany, bo kurs od debiutu wzrósł o prawie 75%. Na pierwszy rzut oka zwraca uwagę mały free float, stosunkowo zdrowa struktura akcjonariatu i ciekawa, przyszłościowa branża. Wycena jest oczywiście całkowicie oderwana od jakichkolwiek danych finansowych i na pewno ta sytuacja się długo nie zmieni, bo nikt na to nie będzie patrzył. W sumie trudno przewidzieć wyniki finansowe takiego podmiotu w perspektywie 2-3 lat. https://creotech.pl/pl/Creotech jest największą polską firmą produkującą i dostarczającą na światowy rynek technologie kosmiczne oraz specjalistyczną elektronikę i aparaturę, m.in. na potrzeby komputerów kwantowych, kryptografii kwantowej czy laboratoriów fizyki kwantowej i wysokich energii. Urządzenia spółki brały udział w 26 projektach dla sektora kosmicznego, w tym w 10 misjach kosmicznych - z czego 4 zostało zrealizowane dla Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).www.stockwatch.pl/gpw/creotech...Jeśli ktoś chciałby się podzielić swoją fachową opinią na temat spółki to chętnie poczytam. Prosiłbym moderację o dodanie notowań do wątku.
|
|
Kakarotto napisał(a):Mój komentarz do mieszkaniówki: rządowi jest bardzo na rękę boom budowlany. Raz że zwiększone wpływy z podatków a dwa powstają mieszkania, których ciągle brakuje w kraju. Mieszkania są jedną z przyczyn niskiej dzietności w kraju. Obecny rząd to widzi i zależy mu mocno na dzietności. Mój wniosek: będą przeciągać dogodne warunki do budowy mieszkań jak tylko będą mogli: no choćby te niskie stopy procentowe. Może i są jedną z przyczyn niskiej dzietności, ale chyba najmniej istotną. W Afryce ludzie mieszkają w chatkach ulepionych z krowich placków i nie przeszkadza im to w posiadaniu 6-7 dzieci. Przyczyną niskiej dzietności są zmiany obyczajowe - hipergamia kobiet, chęć zrobienia kariery, rosnąca liczba osób żyjących samotnie, socjalizm, późny wiek zawierania małżeństw (ile dzieci może urodzić 30-latka? ludzie w tym wieku mają już często za mało energii, aby decydować się na 2 i 3, gdy widzą ile sił kosztowało ich 1). mihumor napisał(a):Liczba ludności spada? A "milion Ukraińców" będzie mieszkać pod mostem czy w namiotach? Przecież bez nich to nasza gospodarka już dawno by klęczała i nie mogła powstać z kolan a oni tu zapewne pozostaną bo przecież nie wrócą by uprawiać słoneczniki w okolicach Krzywego Rogu. Za parę lat będą już zasymilowani a ich dzieci będą zwykłymi Polakami tak jak dzieci ludzi co wyjechali z tego pięknego kraju są już Amerykanami, Niemcami czy Szwedami (problem jedynie z byciem Angolem). Oni też będą potrzebowali mieszkań jak i kolejni, którzy tu przyjadą bo skoro nas brakuje a innych jest za dużo to proces ten dziać się będzie pomimo przekręcania się w grobie Dmowskiego i spadkobierców jego myśli światłej. Imigranci ze Wschodu pozwolą ledwie na załatanie dziury po Polakach, którzy wyjechali na Zachód. Ilu Polaków wyjechało na stałe od 2004? Od 1 do 2 milionów młodych ludzi. A przecież mamy ujemny "przyrost" demograficzny, pogłębiony dodatkowo przez ofiary pandemii koronowirusa. Podaż imigrantów z Ukrainy czy Białorusi się w końcu skończy. Poza tym wielu może prędzej czy później ogarnąć, że o ile w Polsce zarabiają 3x więcej niż u siebie, to w takich Niemczech mogą zarobić np. 6x więcej albo nawet 9x więcej. Koruptos napisał(a):Dane NBP nie do końca potwierdzają tę tezę: www.bankier.pl/wiadomosc/Gotow...Nie licząc IIQ 2020 szacunkowy udział zakupów mieszkań na RP w 7największych miastach z udziałem środków własnych w okresie 2015-2020 wynosił grubo powyżej 50%. Nie wiem, jaka jest skala tego zjawiska, ale często jest tak, że ktoś sprzedaje mieszkanie komuś kto finansuje zakup kredytem hipotecznym, a za pieniądze pozyskane z ceny sprzedaży (tj. pochodzące z kredytu swojego kontrahenta) kupuje inne mieszkanie - większe (dopłacając różnicę) albo w innej lokalizacji. Z tego względu tani i dostępny kredyt paradoksalnie oddziałuje także na skalę zakupów gotówkowych. Często po prostu ta gotówka to spieniężone mieszkania. Serio. Mało osób ma na tyle duże dochody i na tyle dyscypliny, aby sobie zgromadzić ot tak 400 000 czy 500 000 zł gotówki. Po co w ogóle ludzie sprzedają mieszkania? Przychodzą mi do głowy następujące powody: - bo są fliperami i sprzedają drożej to co kupili taniej (mała część rynku), - bo potrzebują na konsumpcję albo na leczenie (mniejsza część rynku), - bo uważają, ze więcej zarobią inwestując w instrumenty finansowe (akcje, obligacje) i kryptowaluty (jeszcze mniejsza część rynku), - bo potrzebują gotówki na rozkręcenie własnego biznesu (jeszcze mniejsza część rynku), - bo boją się spadku cen (niemal nikt) Na ogół ludzie sprzedają, bo: - chcą kupić za pieniądze uzyskane ze sprzedaży inne mieszkanie z tego względu, że ich własne jest za małe, ma złą z ich punktu widzenia lokalizacje albo ma jakieś poważne mankamenty, które sprzedający chce oczywiście ukryć przed nabywcą.
|
|
mihumor napisał(a): Nowy Ład to redystrybucję dochodu i budowa archaicznego państwa opiekuńczego. Odebrania pieniędzy lepiej zarabiającym i rozdania ich tym, którzy zarabiają mniej. To działanie pod określoną grupę wyborców, których nie interesują inwestycje, PKB, innowacje czy konkurencyjność gospodarki. To program etatystyczny, oparty o wzrost roli państwa i wymuszoną redystrybucję dochodu, antywolnościowy i antyrynkowy. To wmawianie ludziom, że tylko państwo (czyli urzędnicy i politycy) są w stanie poprawić ich los. To kolejny krok w zwiększenie udziału Państwa w redystrybucje środków finansowych. Państwa, które w ostatnich latach stworzyło sieć funduszy, agend i fundacji będących poza kontrolą społeczną i dysponujących coraz większymi pieniędzmi przyznawanymi na niejasnych i całkowicie uznaniowych zasadach. W ten kanał trafiają także pieniądze ze spółek skarbu państwa. Ten program oczywiście ma rozbudować tą sieć niejasnego przypływu środków z budżetu do kontrolowanych tylko przez władzę funduszy celowych. Beneficjentami tego programu będą tylko dwie grupy, osoby zarabiające około najniższej krajowej i emeryci. Reszta zyska prawie nic, nic, dołoży lub zostanie sponsorem tego populistycznego programu wyborczego. Wprowadzając ten program efektywna najniższa stawka podatkowa w Polsce wzrośnie z 17% do 24,75% i będzie to jedno z najwyższych obciążeń minimalnych w Europie. Czyli wzmacniamy Państwo z Dykty, a że cena płyty OSB przez ostatnie pół roku wzrosła o prawie 100% to ta rozbudowa będzie bardzo kosztowna dla tych, którzy za tą dyktę będą płacić. Daleko mi od PISu, ale kierunek zmian podatkowych które proponuje to ostatnia rzecz, którą powinno się krytykować patrząc na ich rządy w okresie 6 ostatnich lat. Jesteśmy jednym z trzech krajów OECD (obok Malty i Portugalii), które mają... degresywny system podatkowy. Zamożniejsza połowa społeczeństwa płaci w ujęciu procentowym wyższe podatki niż biedniejsza połowa. Zdecydowana większość osób, które lepiej zarabiają jest na działalności i płaci liniowy PIT 19%, zryczałtowaną składkę zdrowotną oraz zryczałtowany ZUS. Łączne obciążenie takich osób to ile? 21%? 22%? W praktyce wrzuca się w koszta prowadzonej działalności samochody marek premium, telefony dla rodziny, sprzęt elektroniczny i wszystko co mieści się w zakresie ich branży (np. gastronomia żywi się na faktury VAT, bo czemu nie) - i praktycznie podatek jest jeszcze niższy bo nieuczciwe maksymalizuje się koszty. B2B zarabiający na rękę 6000 zł wciąż się kwalifikuje na skalę podatkową tj. 17%, płaci dwukrotnie niższe ubezpieczenie zdrowotne i może sobie wrzucać w "koszty" wiele rzeczy. Tymczasem klin podatkowy dla pracownika zarabiającego 3000 zł obejmujący PIT, ZUS, zdrowotne to 40%. To jest patologiczny system. Osobiscie na tym stracę i jeśli miałbym wybierać to wolałbym aby zostało tak jak jest. Jednak te jęki Lisów, Giertychów czy Budek o niszczeniu klasy średniej są żałosne. PIS robi tylko coś co powinno zostać zrobione 20 lat temu. Można byłoby to zrobić lepiej, ale kierunek jest słuszny. Uważam, że najrozsądniejszym rozwiązaniem jest progresja podatkowa, ale gdybyśmy chociaż osiągnęli w miarę liniowe obciążenie wszystkich dochodów to już byłby plus. Zresztą patologie polskiego systemu podatkowego nie kończą się na tym. Na przykład w dziedzinie opodatkowania spadków jesteśmy rajem podatkowym (wspaniałe "osiągniecie" PIS). Innymi słowy potomkowie miliarderów i milionerów nie płacą podatków od spadków tj. czegoś co dostali przez łut szczęścia, ale ludzi którzy pracują za 3000-4000 zł na rękę państwo gnębi 40% podatkami, a ciułaczy którzy próbują zbudować swój majątek na lokatach, obligacjach i rynku akcji gnębi się 19% podatkiem od wzrostu wartości aktywów oraz dodatkowo 19% podatkiem od dywidend oraz odsetek oraz dowala im 4-5% inflację, przed którą większość społeczeństwa nie potrafi się bronić. Z nieruchomości tj. rzeczy, która jest we współczesnym Świecie niezbędna do życia w niemal równym stopniu co pożywienie politycy uczynili aktywo spekulacyjne, gdzie 30-40% popytu jest generowane przez inwestorów, którzy windują ich ceny prowadząc do sytuacji, w których młodych ludzi stać co najwyżej na klitki całkowicie nieprzydatne do założenia rodziny. I właściwie ten typ inwestowania jest nie wiadomo dlaczego (w sumie to wiadomo, ale mniejsza) preferencyjnie opodatkowany. Bo niby podatek od wzrostu wartości jest, ale łatwo go ominąć jeśli inwestuje się długoterminowo w dłuższym terminie niż 5 lat. Poza tym wiele osób jest skłonnych do wałków i brania części ceny pod stołem, co jest na rynku nieruchomości łatwe. Można na papierze kupić po cenie zakupu, a zysk wziąć pod stołem. Z kolei zyski z najmu to ryczałt 8,5%. Nie rozumiem dlaczego aktywa przeznaczone do inwestowania (akcje) są opodatkowanie 19%/19%, a nieruchomości mieszkaniowe które raczej nie powinny być aktywem inwestycyjnym w praktyce 0%/8,5%. Polski system podatkowy jest nastawiony na dymanie biedaków, którzy zarabiają mniej niż średnia krajowa i nie stać ich na to aby inwestować w nieruchomości. Premiuje natomiast klasę średnią-wyższą oraz elity, bo pozwala im na płacenie niskich podatków dochodowych, zwalnia ich od płacenia podatku spadkowego oraz nakłada mały podatek na ulubione aktywo inwestycyjne - nieruchomości. Klasa ludowa i klasa średnia-niższa (większość populacji) płaci natomiast wysokie podatki dochodowe, wywala masę w napompowane spekulacją nieruchomości mieszkalne, a jeśli chce sobie poinwestować to musi 19% wzrostu wartości i 19% dywidend oddać fiskusowi.... Zmiany podatkowe PIS to jest mały ułamek tego co powinno zostać zrobione (jeśli chodzi o ich kierunek). Chociaż trudno sobie wtedy wyobrazić ten kwik Lisów i Giertychów. Jeśli mam zapłacić 300 zł więcej podatków i składek miesięcznie to jest to cena, którą warto zapłacić za ból dupy Lisów, Gierychów i im podobnych.
|
|
januszw napisał(a):Mieszkania stoją puste ,obecne prawo jest po myśli Ikonowicza ,chroni najemcę ,jak prawo chroniłoby właścicieli mieszkań byłoby za dużo,w nowo wybudowanych mieszkaniach ludzie płaca niski czynsz i opłatę abonememtowa za prąd i obserwują jak ceny rosną. Przestań wypisywać farmazony. Mamy najniższy odsetek pustostanów w UE. Pewien odsetek pustostanów w gospodarce zawsze będzie, tak samo jak zawsze będzie jakieś minimalne bezrobocie. Ot niektóre mieszkania są remontowane/czekają na remont/czekają na najemcę. Jeśli ktoś z premedytacją trzyma puste mieszkanie to najczęściej dlatego, ze zarabia po 20 000 - 30 000 miesięcznie i te 1500 zł z najmu to dla niego frytki. Sam znam takie przypadki. Obecne prawo chodzi wynajmujących, bo jako jedno z nielicznych krajów w Unii Europejskiej nie mamy podatku katastralnego, a dochody z wynajmu są opodatkowane preferencyjnie tj. 8,5%, a wzrost wartości o ile sprzeda się po 5 latach na 0%. Dodatkowo jeśli ktoś chce się lewarować kredytem to spłaca kredyt hipoteczny o de facto ujemnym oprocentowaniu. Dla odmiany wzrost wartości akcji to 19%, a zyski z dywidend to kolejne 19%. Zyski z pracy to 17/32%. Zyski z JDG to 19%. Nikt w Polsce nie jest tak preferowany jak wynajmujący mieszkania.
|
|
Zasady ekonomii się zmieniają, bo zmienia się społeczeństwo. Kilka dekad temu społeczeństwa państw wysokorozwiniętych były znacznie młodsze niż dzisiaj tj. udział młodych ludzi był znacznie większy. Młodzi ludzie wchodzący w dorosłość, młodzi rodzice zawsze mieli w realiach gospodarki kapitalistycznej duże wydatki - najpierw gadżety, modne ciuchy, imprezy, potem mieszkanie lub dom, dobry samochód, telewizor, meble, sprzęt AGD, wyposażenie mieszkania, ubranka dla dzieci, kolejne ubrania (dzieci szybko rosną), sprzęt grający, wakacje dla rodziny, wizyty u lekarzy - ludzie wydawali wszystko co zarobili, a nawet więcej.
W momencie, w którym w społeczeństwie rośnie udział osób starszych wraz ze starzeniem się populacji sprawia, ze zasady gry się zmieniają. Człowiek w wieku 40-50 lat na ogół ma już zapewnione i urządzone miejsce do mieszkania, które jedynie okresowo odświeża, ma telewizor, ma samochód (który jedynie od czasu do czasu zmienia), ma sprzęt AGD (który wymienia, gdy się zepsuje), nie ma już potrzeby kupowania markowych gadżetów i ich regularnej wymiany, nie ma potrzeby lansowania się autem, nie ma potrzeby kupowania markowych ubrań i ich częstej wymiany.
Człowiek taki ma za to inne możliwości i potrzeby. Po pierwsze ma możliwość odkładania nadwyżek finansowych, bo na ogół wypracował sobie już pozycje zawodową i przyzwoicie zarabia, a jednocześnie jego wydatki spadają. Ma możliwość i z niej korzysta, bo czuje potrzebę budowania oszczędności. Potrzeba ta wynika z jednej strony z chęci zaspokojenia swoich potrzeb na starość, a z drugiej z chęci zapewnienia lepszego startu swoim dzieciom.
I w tym momencie pojawia się niedobór popytu konsumpcyjnego i nadmiar wolnego kapitału na lokatach, na obligacjach, w nieruchomościach itd.
(w nawiasie dodałbym jeszcze wzrost ilości jednoosobowych gospodarstw domowych tj. żyjących samotnie młodych mężczyzn i kobiet. Takie osoby również bez problemu są w stanie wypracować nadwyżki finansowe z uwagi na brak wydatków związanych z posiadaniem rodziny)
Starsi ludzie myślą po prostu w inny sposób niż ludzie młodsi - mają nie tylko inny sposób myślenia, ale także inne priorytety i potrzeby.
To co działało, gdy średnia wieku w Europie czy USA wynosiła 25 lat (a nawet mniej) nie będzie działało, gdy średnia wieku zbliża się do 40.
Wynika z tego wniosek, że względnie niskie stopy procentowe już z nami pozostaną (co nie wyklucza ich podwyżki na nieco wyższy poziom - ale wciąż niski), jak również to że owe niskie stopy w niewielkim stopniu zachęcą ludzi do wydawania - no chyba, ze na dobra inwestycyjne. I tu będą powstawały bańki, bo bezpieczne aktywa inwestycyjne powoli znikają. Zarobią jak zwykle najsprytniejsi.
Kapitalizm zapędził się w ślepy zaułek.
A co do inflacji. Z jednej strony faktem jest to, że ceny usług fryzjerski poszły do góry, ale z drugiej strony mam wrażenie, ze wynika to w głównej mierze z obostrzeń. Zakłady długo były zamknięte, do tego muszą przestrzegać obostrzeń, które utrudniają pracę (odstępy, odkażanie, przerwy) - musieli podnieść ceny, aby zachować jakąkolwiek płynność i zapłacić pracownikom. A ludzie ostrzyc się muszą. Mało kto zrezygnuje z fryzjera bo podrożał o 10 czy 20 zł.
Jak obostrzenia znikną to obstawiam, że ceny fryzjerów zaczną spadać. Nie do poziomu sprzed pandemii, ale zwyżka zostanie zniwelowana w pewnym stopniu.
Wzrost cen materiałów budowlanych również da się wyjaśnić pandemią. Całe masy ludzi w okresie pandemii albo musiały pozamykać biznesy albo zostało zamknięte w domach. Jakaś część przedsiębiorców, którzy mieli odłożone pieniądze wykorzystała zapewne lockdown do remontów czy zmiany aranżacji lokali, ludzie którzy zostali pozamykani w domach czy to z powodu tymczasowego zamknięcia ich branż czy to z powodu kwarantanny zaczęli wykorzystywać wolny czas do prowadzenia w mieszkaniach remontów. Remonty były także dobrą opcją dla osób wynajmujących mieszkania czy nawet biura - okres zmniejszonego popytu na wynajem powierzchni to najlepszy moment na ich wyremontowanie, jeśli były w złym stanie. Do tego wszystkiego pandemia tj. ograniczenie możliwości wypoczynku i podróżowania przywróciła do łask idee posiadania działki rekreacyjnej. A wiadomo, że nieodłącznym elementem takiej działki jest mały domek - do 40 metrów nie trzeba nawet mieć pozwolenia. Być może zwiększyła się także skala nowych budów domów jednorodzinnych. Do tego wszystkiego mamy tani kredyt - więc jeśli ktoś nie ma gotówki to może łatwo pozyskać kasę na takie wydatki. Tego rodzaju zjawiska mogły wywindować ceny materiałów budowlanych, ale tego rodzaju popyt nie potrwa przecież wiecznie.
|
|
No witam :D Nie zna ktoś przypadkiej jakieś firmy, która produkuje samochody-zamrażalki z temperaturą -80 stopni?
|
|